Ludzie kupują oczami. Liczy się pierwsze wrażenie. Dlatego wróżę sukces nowemu Tucsonowi, chociaż wygląd to nie jego jedyna zaleta.

Hyundai zapewnia, że nowy Tucson wyznaczy stylistyczny trend dla kolejnych modeli. Nie mam nic przeciwko. Podoba mi się, że auto jest diametralnie różne od swojego poprzednika, chociaż i on wyglądał dobrze. Teraz zastosowano jednak rozwiązania, które pozwalają się wyróżnić. Przede wszystkim przednie światła do jazdy dziennej. Zajmują niemal cały grill i wkomponowano je tak, że gdy są wyłączone, wcale ich nie widać, a gdy świecą – trudno pomylić Tucsona z innym autem. Z kolei z tyłu zastosowano świecącą blendę, rozciągniętą przez całą szerokość auta. Fajne stylistyczne akcenty budują ciekawą całość. Patrzę z zaciekawieniem na przetłoczenia blach bocznych drzwi i błotników. Te rozwiązania mogą być zmorą blacharzy. Ponowne wyprowadzenie takich linii po kolizji będzie wyzwaniem dla mistrzów szpachli.

Zaglądam do wnętrza. Tu także spore zmiany. Moją uwagę zwraca tablet zamiast tradycyjnego zestawu zegarów. Nie ma nad nim daszka. Producent twierdzi, że to celowe – ma potęgować wrażenie przestrzeni i wolności. Kupuję to uzasadnienie. Zegary są wprawdzie wyświetlane elektronicznie, ale okazują się czytelne, nawet w słoneczny dzień. Ciekawostką jest widok z kamery bocznej, który pojawia się na tarczy wskaźników w momencie włączenia kierunkowskazu. Kamery w ogóle są mocną stroną auta. Podobnie jak systemy bezpieczeństwa. Te pierwsze lubię – podoba mi się widok auta zlotu ptaka, wyświetlany na ekranie centralnym podczas cofania. Te drugie znacznie mniej. Rozumiem jednak, że mogą się podobać. Problem w tym, że działają zbyt inwazyjnie. Gdy włączysz wsteczny bieg i wyjeżdżasz z miejsca parkingowego ustawionego prostopadle do drogi, system obejrzy otoczenie okiem kamery i gdy zobaczy inne auto, ostrzeże sygnałem i wibracjami kierownicy. Kierownica wibruje zresztą także wtedy, gdy bez włączonego kierunkowskazu najedziesz na pas ruchu. Elektronika potrafi też samodzielnie utrzymywać auto w pasie ruchu, kręcąc kierownicą za kierowcę. Na szczęście tę funkcję da się wyłączyć przyciskiem na samej kierownicy. Wolę sam prowadzić.

O ile nie jestem fanem nadmiaru systemów wyręczających kierowcę, za to doceniam hybrydy Hyundaia. To najlepsze tego typu rozwiązania na rynku. Najlepsze, bo nie są uciążliwe dla kierowcy, a wręcz przeciwnie – przyjemnie się z nich korzysta. Testowany Tucson to 48 voltowa hybryda. Dwa napędy, spalinowy i elektryczny, sprawnie wymieniają się między sobą zadaniami. Kierowca, jedynie patrząc na obrotomierz, wie kiedy silnik spalinowy przestaje pracować. Podczas szybszej jazdy, gdy delikatnie obchodzisz się z pedałem gazu, Tucson potrafi jechać wyłącznie na prądzie. Gdy jedziesz szybciej lub dynamicznie przyspieszasz, włącza się silnik spalinowy. Z kolei gdy jeździsz po mieście, niemal w ogóle nie odczuwasz momentów, gdy jednostka benzynowa gaśnie lub uruchamia się. Nie ma tu bowiem klasycznego rozrusznika, brak zatem uporczywego „kręcenia” znanego z hybryd niektórych producentów.

Toyota była dotąd wyznacznikiem jakości w dziedzinie układów hybrydowych. Ale Hyundai to najszybciej ucząca się marka na rynku i obecnie jest już lepsza w tej dziedzinie od japońskiego producenta. Ma bowiem hybrydowe napędy, które pracują równie sprawnie jak te należące do Toyoty, ale jednocześnie oferuje do nich dwusprzęgłowe, siedmiobiegowe skrzynie automatyczne DCT, a nie wyjące CVT. Jazda jest przez to o wiele przyjemniejsza i cichsza. Spalanie? Genialnie niskie. Podczas całego testu i różnorodnych tras auto spaliło średnio 5,8 litra na setkę. A to przecież spory SUV z benzynowym silnikiem. Taka ekologia mi odpowiada. Producent oferuje jako hybrydy także diesle. Ciekawe jak tam wypada kwestia spalania. W testowanym egzemplarzu brakowało jedynie napędu na cztery koła. Ale i taka wersja jest dostępna. W ogólnym bardzo dobry wrażeniu, jakie pozostawia nowy Tucson, nie do końca spodobało mi się zestrojenie zawieszenia. Jest miękkie i komfortowe podczas jazdy, ale jednocześnie nerwowo reaguje na krótkich nierównościach i wtedy sprawia wrażenie twardego.

lipiec 2021