Nie mieć dziś SUV-a w swojej ofercie to wstyd. Wie to już prawie każdy producent samochodów. Nie jestem wielkim entuzjastą tego rodzaju aut, ale liczby mówią same za siebie. Pojazdy tego typu sprzedają się świetnie i tworzą bodaj najlepiej rozwijający się segment. A ponieważ producentów interesuje głównie rachunek ekonomiczny. Lexus od dawna miał w swojej gamie dużego RX-a, lecz ostatnio dołączył do niego mniejszy, a przez to bardziej europejski NX. Teraz pod maską tego „małego” SUV-a znalazł się nowy silnik.

Dodajmy, że jest to jednostka, która powoli będzie trafiać także do innych modelu japońskiego producenta. Niestety wypierając jednocześnie 2,5 litrowe V6, które lubiłem, zwłaszcza gdy pracowało pod maska poprzedniego IS-a. Ponieważ jednak wolnossące jednostki o dużych pojemnościach zastępowane są od dawna przez mniejsze turbobenzyniaki, trzeba przyznać, że Lexus i tak długo opierał się tej rewolucji. Nowym silnikiem, który trafił w pierwszej kolejności pod maską NX-a jest dwulitrowy turbobenzyniak o mocy 238 koni – oznaczony jako 200t.

Czy naturalnym środowiskiem tego SUV-a jest miasto? Nie do końca. Wprawdzie zwiększony prześwit i kompaktowe rozmiary pozwalają przemykać się po nim całkiem sprawnie, ale żywiołem rekreacyjnych aut są wakacyjne wyjazdy. Bezpieczeństwo przy zmiennych warunkach na drodze zapewnia napęd na cztery koła. Wprawdzie można kupić NX-a jedynie z napędem na przód, ale warto dopłacić za 4×4. Obecność takiego przeniesienia napędu nie ma nic wspólnego z terenową jazdą. Świetnie sprawdzi się na śliskiej nawierzchni lub w zimie, a także na drogach gruntowych. Zresztą bogatsze wersje mają go na szczęście w standardzie.

Do testu dostaliśmy taką właśnie odmianę, w dodatku o usportowionym charakterze, czyli F-Sport. Auto w takiej specyfikacji ma sztywniejsze zawieszenie i pewniej się prowadzi. Choć NX i tak bardzo szybko reaguje na polecenia kierowcy, także w innych odmianach. Ma sztywno zestrojone podwozie i bezpośredni układ kierowniczy. Jedyne ograniczenia przy szybkiej jeździe w zakręcie wynikają z wyżej umieszczonego środka ciężkości niż ma to miejsce w niższych autach, sporej wysokości i samej masy. Fizyki się nie oszuka, ale i tak miałem sporą frajdę z jazdy tym zwinnym SUV-em po krętych i wąskich mazurskich drogach.

Niestety na pochwałę nie zasługuje nawigacja. Nie wiedzieć czemu w każdej z trzech proponowanych tras (najszybsza, ekonomiczna, krótka) wylicza czasy, które w porównaniu chociażby z Google Maps okazują się absurdalnie długie. Ponadto jako najszybszą trasę proponuje jazdę drogami lokalnymi zamiast szybkiego ruchu, a w dodatku nie widzi niektórych dróg, wyświetlanych już przez Google Maps, choć to przecież nowy model, który dopiero trafił na rynek, więc mapy powinny być zaktualizowane. Zatem nawigacja do poprawy, panowie informatycy. Ale poza tym podróż NX-em upływa w rewelacyjnie wygodnych fotelach, obitych czerwoną skórą. Nie czułem zmęczenia nawet po przejechaniu kilkuset kilometrów za jednym zamachem. To w końcu ważna cecha, w aucie rekreacyjnym. Dzięki temu, gdy już dojedziesz w miejsce wymarzonych wakacji, zaoszczędzisz na masażu pleców i znajdziesz siły na wieczorne rozrywki.

Michał Karczewski, fot. autora, lipiec 2015