Lubię włoskie, sportowe auta i jestem w stanie wiele im wybaczyć. Ewentualne niedociągniecią nie są problemem, gdy na szali położy się doskonały wygląd i prowadzenie. Ale gdy taki wóz zatraca swój unikalny styl jestem bezwzględny i tracę zainteresowanie.

Na szczęście Alfa Giulia przekonuje mnie swoim wyglądem. Ma to, za co cenię włoskie auta. Swój niepowtarzalny styl. Można w niej dostrzec nawiązania do niemieckiej konkurencji, ale nie są one nachalne ani przyłączające. Raczej podkreślają przynależność do segmentu premium. Podoba mi się, że po liftingu nie zepsuto tego, co dobre. Stylistka tego wozu jest bowiem spójna i nawiązuje do najlepszych wzorców – dawnych aut tej legendarnej marki. Testowany egzemplarz to niemal topowa wersja Veloce, zaopatrzona w pakiet TI. Fanom sportowych aut spodobają się karbonowe dodatki. Z tego materiału zostały wykonane elementy poszerzonych progów, tylny spojler, obudowy lusterek oraz wykończenie Scudetto, zdobiącego przód auta. Podoba mi się, że Alfa nadal wyróżnia się na ulicy tym wielkim symbolem oraz…tablicą rejestracyjną umieszczoną niesymetrycznie, z lewej strony.

Alfy zawsze najlepiej smakowały w detalach. Dlatego cieszę się, że w Giulii także ich nie zabrakło. Po otwarciu drzwi w oczy rzuca się podświetlany napis Alfa Romeo, umieszczony na progu. Logo marki zostało wytłoczone na zagłówkach foteli. Podoba mi się, że mają nie tylko skórzane wykończenie, ale zostały także pokryte alcantarą. To materiał, który o wiele bardziej kojarzy się ze sportem. Nazwa marki znalazła się także na tarczy obrotomierza, a logo – na popielniczce w kształcie kubka, który został umieszczony w jednym z cup holderów. Całe szczęście, że zestaw zegarów jest tradycyjny i przy okazji liftingu nie został zastąpiony tańszym i mniej finezyjnym ekranem. Pojawił się za to nowy selektor zmiany biegów – o wiele ładniej wykończony niż dotychczas. W tunelu środkowym znalazło się miejsce na włoską flagę. Doceniam takie smaczki. Podoba mi się także gruba kierowca z przyciskiem startera silnika. Mniej – wielkie łopaty do zmiany biegów w trybie manualnym. Wolałbym, aby dostęp do umieszczonych za nimi dźwigni kierunkowskazów i wycieraczek był wygodniejszy.

Najbardziej istotną zmianą w poliftowej Giulii jest nowy system multimedialny. Poprzedni był archaiczny już w momencie debiutu. Brak kolorowego, dotykowego ekranu nie pasował do auta klasy premium. Teraz samochód zyskał dotykowy wyświetlacz o przekątnej 8,8 cala. Interfejs podzielono na widżety, które można dowolnie ustawiać. Graficznie wygląda to ładnie, ale system powinien działać szybciej. Obsługa możliwa jest także za pomocą pokrętła umieszczonego w tunelu środkowym. Z tym rozwiązaniem szybko polubią się wszyscy fani BMW.

Również oni docenią prowadzenie Giulii. Ale nie tylko oni, bo auta tej marki zawsze prowadziły się bardzo dobrze. Dobrze, czyli sportowo. Układ kierowniczy ma krótkie przełożenie i pracuje responsywnie. Niewielki ruch kierownicą podczas jazdy oznacza szybką reakcję auta. Najbardziej zaskoczyła mnie jednak praca zawieszenia. Wydawałoby się, że charakterystyka podwozia topowej odmiany Veloce TI, w połączeniu z 19-calowymi, niskoprofilowymi kołami, oznaczać będzie resorowanie twarde jak kamień. Jest zupełnie odwrotnie. Giulia jest zaskakująco komfortową limuzyną. Pozytywnie zaskoczyła mnie sprężystością z jaką połyka nierówności. Ale jeśli oczekujesz ostrzejszych reakcji na gaz i twardego resorowania – sięgnij do selektora umieszczonego obok lewarka skrzyni biegów i wybierz ustawienie Dynamic. Wtedy Giulia staje się twarda i zmienia swój charakter.

Giulia po liftingu zgubiła kilka zmarszczek i jednocześnie nie straciła nic ze swojej atrakcyjności. Smaku dodają detale, a te zostały poprawione. Doceniam nowy system multimedialny i kilka dodatków stylistycznych. Najbardziej jednak podoba mi się sposób prowadzenia, który bardziej pasuje do komfortowej limuzyny niż do auta sportowego. Testowana Giulia ma pod maską 280-konną benzynę. To najmocniejsza wersja silnikowa, nie licząc stricte sportowego Quadrifoglio. Lubię napęd na cztery koła, szczególnie, że w tym przypadku większość momentu trafia na tył, zaś przód dołączany jest w momencie gorszej przyczepności. To rozwiązanie całoroczne. Szkoda jedynie, że producent nie oferuje już w tym modelu manualnej skrzyni biegów. Każda wersja Giulii zaopatrzona jest w ośmiobiegowy automat.

Michał Karczewski, fot. autora, listopad 2020