Gdybym miał takie auto, jeździłbym nim na działkę, ale w ogóle nie musiałbym z niego wysiadać – powiedział Janek. Telewizor odbiera w nim lepiej niż mój w dużym pokoju, a obszerne, skórzane fotele z masażem znam tylko z centrów handlowych. Może warto sprzedać mieszkanie i kupić Mercedesa? Ale co wtedy zrobię z żoną? Janek to ma pomysły.

Jest moim sąsiadem, wielkim fanem weekendowych wypadów na działkę – gdyby mógł pewnie by na niej zamieszkał, ale nie jest to jednak komfort mieszkania w bloku. Pewnie CLS 350 rozwiązałby kilka jego problemów jak bolące plecy, brak porządnego sprzętu do słuchania muzyki, czy telewizora, który nie śnieży i odbiera bez zakłóceń, ale to chyba za mało by zmienić Lanosa na Mercedesa. Nie jest to zresztą auto dla działkowców. Raczej dla tych, którzy potrzebują potężnej (prawie 5 metrów długości) limuzyny na długie trasy, reprezentacyjnego auta na co dzień, ale chcą się jednocześnie wyróżnić na tyle, że zwykła E klasa jest dla nich zbyt nudna. Z pomocą przychodzi „zgarbiona” sylwetka CLS-a o charakterystyczny, nawiązującym do coupe kształcie. Poprzedni CLS rozpoczął zresztą modę na limuzyny o takiej posturze – dopiero za nim poszły kolejne marki segmentu premium, ale nie tylko.

CLS nie tylko dobrze wygląda, ale też świetnie jeździ. Daje dużo komfortu, a tego właśnie oczekuję po limuzynach. Przyjemnie zestrojone podwozie to jedno, a pneumatyczne zawieszenie Air Matic to drugie. Przyciskami w tunelu środkowym można zmieniać jego charakterystykę na bardziej komfortową lub sztywniejszą – sportową. Podobnie jak ustawienia automatycznej skrzyni. Może pracować w trybie normalny i sportowy, albo w manualnym (do zmiany biegów służą wtedy łopatki przy kierownicy). Każdy znajdzie wiec coś dla siebie. Ja wybieram ustawienia komfortowe. CLS 350 nie jest autem sportowym i nie oczekuje od niego takich wrażeń. To komfortowa limuzyna, której bardziej przystoi dystyngowana jazda, niż palenie gumy (tym bardziej, że przy napędzie 4 Matic nie jest to możliwe). Czy znaczy to, że CLS nie jest szybkim autem? Wręcz przeciwnie, ale szybkość ma tu inną rolę. Ma być szybko, a więc bezpiecznie. Łatwość wyprzedzania, skrócenie czasu wykonywania wszystkich manewrów, aż w końcu oszczędność czasu przy przemieszczaniu się na dużych dystansach.

Wszystkie te wrażenia gwarantuje mruczący pod maską trzylitrowy turbodiesel o mocy 258 koni mechanicznych i atomowym momencie obrotowym, ktory maksymalnie wnosi aż 620 Nm. W takiej wartości dostępny jest w zakresie 1600-2400obr./min. Wciskasz gaz i ważąca 1845 kg limuzyna strzela do przodu z gracją baletnicy osiągając setkę po 6,5 sekundy. Nawet przy szybkiej jeździe jest w niej na tyle cicho, że bez problemu można cieszyć uszy zestawem audio sygnowanym przez Harman/Kardon. Do tego przyjemny masaż pleców w kilku wariantach do wyboru, czy elektryczna regulacja boczków fotela. Jazda w nocy? Żaden problem dzięki świetnym, adaptacyjnym światłom drogowym, które przełączają się na mijania, gdy zobaczą inne auto w zasięgu ”wzroku” lub efektownie, bo stopniowo, rozświetlają się z pełną mocą, gdy wjeżdżasz w pełny mrok. A co z telewizją? Można ją oglądać jedynie na postoju – elektronika wyłącza obraz, gdy tylko auto zacznie się toczyć. Ale gdy zrobisz chwilę przerwy przemieszają niemieckie „Autobahny” będzie jak znalazł. A gdy Janek wreszcie uzbiera na CLS-a będzie mógł oglądać na działkowym parkingu, tak jak sobie wymarzył.

Michał Karczewski, fot. autora, marzec 2015