Renault ma ogromne doświadczenie w produkcji vanów. Espace był pierwszym tego typu autem w Europie. Taki dorobek zobowiązuje. Kilka świetnych generacji Espace’a spowodowało, że pozostali producenci zaczęli kopiować tego typu wielkopojemne nadwozia, które nie zawsze były piękne, ale zawsze potrafiły być imponująco przestronne. W takiej sielance Renault zdołało na przestrzeni trzydziestu lat wypościć na rynek cztery generacje Espace. Nietrudno policzyć, że każda z nich była produkowana średnio około dekady. I nagle Francuski producent dał się ponieść modzie. Atrakcyjność minivanow spadła na rzecz SUV-ów i crossoverow. Aut pozornie równie funkcjonalnych, ale ładniejszych z wyglądu i mających bardziej terenowe stylizacje. W efekcie piąta generacja Espace nie ma z poprzednikami prawie nic wspólnego.

Prawie, bo choć wiele się zmieniło, to jednak pewne cechy pozostały. Auto potrafi zabrać na pokład siedmioro pasażerów. Wygodnie się nim jeździ i daje poczucie przestrzeni. Ale brakuje mi tego tradycyjnego charakteru poprzednika. Szczególnie, że aktualny Espace jest stylistycznie bardzo podobne do Grand Scenica i mogło pozostać tradycyjnym vanem, aby nie dublować oferty. Ale jest szansa, że nikt by tego dzisiaj nie kupił. A wiec rynek zwyciężył z ideą. Dziś zresztą coraz trudniej o tradycyjnego vana, za to każdy producent ma swojej ofercie SUV-a lub crossovera. Wygrało łączenie segmentów.

Oderwę się jednak na chwilę od purystycznego pojmowania vanów i spojrzę na Espace’a, jakby cała jego dotychczasowa historia nie miała dla mnie żadnego znaczenia. To całkiem niezły wóz. Ma sporo miejsca w  środku. Ma komfortowe, wręcz miękkie zawieszenie. Jest o wiele bardziej komfortowy od Scenica. Ma nadal wspomniane siedem miejsc. Nadal tylne fotele są osobne, nie zdecydowano się na zastosowania kanapy. Każdy z nich ma wzdłużna regulację i możliwość zmiany kata oparcia. Fotele ostatniego rzędu chowane są pod podłoga bagażnika. Zatem to kierowca decyduje – większy kufer, czy dodatkowi pasażerowie. Tylna część kabiny jest zresztą mocną stroną auta. W drugim rzędzie foteli miejsca nie zabraknie chyba nikomu. Zarówno na wysokości kolan, jak i głowy (tu miejsce ogranicza nieco szklany dach). Jest osobna regulacja klimy, są podgrzewane dwa skrajne fotele. Są wreszcie ekrany w zagłówkach przednich foteli. Dzięki temu dzieci zajmą się czymś podczas długiej podróży.

Podoba mi się także napęd zastosowany w testowanym aucie. To nowa jednostka benzynowa z rodziny TCe, o pojemności 1.8 litra i mocy aż 225 koni mechanicznych. Nie jest to wóz sportowy, ale taka moc pozwala bez problemu pojechać w trasę i nie bać się wyprzedzania, ani autostrad. Silnik połączono i dwusprzęgłowym automatem. Ten duet dogaduje się całkiem dobrze. Podczas jazdy biegi zmieniane są bez szarpnięć. Problem pod tym względem zauważyłem jedynie czasem przy ruszaniu. Ale później problem znika. Mocy ani momentu nie brakuje. Podoba mi się też brzmienie silnika, jest zbliżone do Megane RS. Można je jeszcze podkręcić za pomocą sportowych ustawień w menu komputera, ale wtedy jest sztuczne i podbicie wydobywa się z głośników. W Espace można zresztą, podobnie jak w innych modelach Renault, personalizować ustawienia reakcji silnika, pracy zawieszenia czy układu kierowniczego. Jest kilka domyślnie zaprogramowanych trybów oraz jeden indywidualny, który pozwala na dopasowanie sposobu pracy poszczególnych podzespołów auta. No i jeszcze jeden element, który dopełnia obrazu układu jednego – system 4 control, czyli cztery kola skrętne.

Co może zawieść entuzjastów tego modelu? Niewielki wyborów wersji. Do wyboru są jedynie dwa poziomy wyposażenia – Zen i topowa Initiale Paris. Do tego jeden z pośród trzech silników. Dwa diesle o mocach 160 i 200 koni mechanicznych oraz 225 konny benzyniak. Skrzynia tylko automatyczna. Brakuje zatem tańszych odmian, ale widocznie producent stwierdził, że nikt ich nie będzie szukał. Testowana wersja Initale Paris nafaszerowana jest elektroniką i wyposażona we wszystkie nowinki. Zatem jeśli potrzebujesz potężnego, naprawdę wielkiego auta i nie jesteś Espace’owym purystą, aktualna wizja topowego Renault jest dla ciebie.

Michał Karczewski, fot. autora, luty 2019