Jeden z najpopularniejszych samochodów w Polsce przeszedł lifting. Zmiana wyglądu i wyposażenia to dobry pretekst do kolejnego spotkania z tym autem.

Octavii nikomu nie trzeba przedstawiać. To auto znają wszyscy. Do testu wybraliśmy wersję, która naszym zdaniem jest optymalna z punktu widzenia rodziny. Takiej, która użytkuje auto do codziennych dojazdów do pracy lub na zakupy, a w wakacje chętnie rusza w dalszą podróż. Potrzebuje pakownego i wygodnego wozu, lubi gadżety, i nie stawia na oryginalność, ale jednocześnie nie jeździ na tyle dużo, aby sięgnąć po diesla. Stad na naszym redakcyjnym parkingu stanęła Octavia Combi z benzynowym silnikiem 1.4 TSI o mocy 150 koni mechanicznych i manualną skrzynią biegów.

To optymalny napęd. Wyjątkowo efektywny silnik TSI zapewnia przyjemny nadmiar mocy i dostępność maksymalnego momentu obrotowego (250 Nm) w zakresie od 1500 do 3500 obr./min. Silnik połączono z sześciobiegową manualną skrzynią. Dla chętnych jest oczywiście DSG, ale ręczna przekładnia działa bardzo dobrze, wiec chyba nie ma sensu dopłacać. Jedyny minus to fakt, że Octavia (podobnie jak inne kompakty z grupy VW) nie ma w tej wersji silnikowej wielowahaczowego zawieszenia z tyłu. To dostępne jest w odmianie 1.8 i 4×4. Wprawdzie i tak prowadzenie zasługuje na wysokie oceny, ale jeśli ktoś lubi szybką jazdę po zakrętach – odczuje różnice.

Podoba mi się, że Octavia jest tak funkcjonalnym autem. Ma wygodne wnętrze i ogromny bagażnik. Przy okazji liftingu zmodyfikowano wyświetlacz w konsoli centralnej. Jest większy i bardziej czytelny. Lepiej też reaguje na dotykową obsługę – działa jak dobry smartfon. Wprawdzie pokrętło głośności radia zastąpiono mniej wygodnymi przyciskami, ale regulacja głośności w tradycyjnej formie pozostała na kierownicy.

Testowe auto zostało zaopatrzone w 18-calowe alufelgi, o profilu 40. Ładnie wyglądają, ale wybierając taką opcję zadbaj o kolejną – koło zapasowe. W standardzie auto ma jedynie zestaw naprawczy, a dojazdówka lub pełne koło (w zależności od wersji) kosztuje dodatkowo 450 zł. Warto dopłacić, bo niskoprofilowe opony łatwo uszkodzić, a zestaw naprawczy nie pozwała załatać bocznego uszkodzenia, powstałego np. po wjechaniu w dziurę. Wtedy zostaje tylko Assistance i laweta. Taka przygoda spotkała nas podczas testu. Dlatego szczerze polecam, aby ten szybki i funkcjonalny rodzinny wóz wyposażyć w koło zapasowe – unikając nerwów, kosztów i straty czasu.

Michał Karczewski, fot. autora, październik 2017