Lubię słuchać muzyki w samochodzie. Dobre audio to dla mnie ważniejszy element wyposażenia niż elektryczne szyby, czy wspomaganie kierownicy. Marki premium przyzwyczajają do zestawów muzycznych przyzwoitej jakości. Ale Volvo sprawiło mi szczególną frajdą brzmieniem audio z modelu XC90.

Szwedzka marka zachwyca produktem powstałym we współpracy z BOWERS & WILKINS. Owszem były inne świetne zestawy. W Hyundai’u Genesis, w BMW X5, a nawet Fordzie Galaxy poprzedniej generacji. Ale żaden nie dawał takich wrażeń jak ten z Volvo. Słuchając płyt w XC90 jesteś w stanie docenić lub w ogóle zauważyć i wypunktować wszystkie muzyczne oraz produkcyjne detale znajdującej się na płycie. Oddzielić naprawdę dobre produkcje od tandety.

Odpowiada za to 19-głośnikowy zestaw z 12-kanałowym wzmacniaczem i mocą 1400 W. W skład wchodzi otwarty subwoofer i efektownie wyglądający tweeter, znajdujący się w górnej części deski rozdzielczej. Audiofile będą zachwyceni. Wspólnie ze specjalistami od dźwięku z Dirac Research, Volvo opracowało technologię Room Transformation, która pozwala odwzorować charakterystykę danego rodzaju wnętrza.

Producent dość bezczelnie pisze na swojej stronie internetowej, że jest duża szansa iż to najlepszy zestaw audio na świecie w tej klasie. I ma rację. Ta pewność siebie jest w pełni uzasadniona. Genialne wrażenie dźwięku przestrzennego, otaczającego nie tylko kierowcę, ale wszystkich pasażerów. To wielka próba dla jakości płyt jakich słuchasz. Wybierasz dysk koncertowy, czujesz się jak na koncercie. Wybierasz płytę studyjną – masz pewność, że słyszysz najmniejsze detale każdego nagrania. Wszystkie instrumenty czy wokale są doskonale słyszalne. W ustawieniach audio do wyboru są trzy tryby. Pierwszy z nich to imitacja studia. Masz możliwość korekty poszczególnych częstotliwości, wyboru czy dźwięk ma być skupiony na tobie, czy pasażerach. Kolejny, nazwany Individual Stage, umożliwia stworzenie własnego brzmienia, ustawienie sposobu rozchodzenia się dźwięku – mniej lub więcej efektu surround. Najciekawszy okazuje się jednak ten imitujący wnętrze sali koncertowej Gothenburg Concert Hall. Nie znam drugiego auta, pozwalającego słuchać muzyki w warunkach przypominających brzmienie zbudowanej w 1935 roku sali, w której występuję Orkiestra Narodowa Szwecji. I co ciekawe nie tylko płyt słucha się w nim świetnie, ale także radia – daje ciekawy efekt echa.

Podoba mi się, że mimo iż do obsługi większości funkcji auta wykorzystano wielki, 9 calowy wyświetlacz, ma on w zasadzie tylko trzy „tabletowe strony” do przewijania. Dobrze też, że głośność reguluje się tradycyjnym, dużym pokrętłem, a kilka funkcji audio ma również swoje powtórzenie w regulacji za pomocą osobnych przycisków. Przy takim nieco staromodnym zestawie to plus. No i oczywiście slot na płytę. Nie wybaczyłbym firmie Volvo, gdyby podobnie jak coraz więcej producentów, zrezygnowała z tego rozwiązania na rzecz plików muzycznych. Minus to beznadziejne umiejscowienie tego slotu w podłokietniku – zmiana płyt podczas jazdy jest niewygodna i niebezpieczna.  Mam nadzieję, że zostanie to poprawione przy okazji liftingu.

Spotkanie z XC90 upłynęło w rytmie ulubionej muzyki. Słuchałem jej w tym aucie niemal cały czas – podczas jazdy i postoju, sprawdzając wszystkie możliwe ustawienia. Jestem zachwycony. Przyznaję, że zdarzało mi się schodzić do samochodu wieczorami tylko po to, aby zobaczyć co jeszcze da się „wyciągnąć” z ulubionych płyt. Nie znaczy to jednak, że nie miałem ochoty jeździć tym wozem. XC90 to bardzo udany SUV, który zachwyca swoim wyglądem niemal każdego z kim rozmawiam. Jest potężny i nie daje o tym zapomnieć podczas jazdy. Prowadzi się sportowo – ma sztywno zestrojone zawieszenie, topowy benzynowy silnik i efektowne 22-calowe felgi z pakietu R-Design. Mnie się podoba, choć nie mogę wybaczyć marce Volvo, że pod oznaczeniem T6 nie kryje się dziś sześć cylindrów, a jedynie pospolite cztery i dwa litry pojemności. XC90 do jazdy w terenie się nie nadaje, ale pod modną knajpa będzie wyglądało znakomicie. A opcjonalny zestaw audio Premium Sound BOWERS & WILKINS to w tym aucie zakup obowiązkowy.

Michał Karczewski, fot. Maciek Ramos, listopad 2016