Sedan wrócił do rodziny Megane. Przez kilka ostatnich lat kompaktowe auto ze stopniowanym tyłem nazywało się Fluence i miało nieco inną stylistykę nie tylko tylnej części nadwozia, ale także przedniej. Niby technika ta sama, ale cały czas miałem wrażenie, że nie jest to auto z tej samej rodziny. Miałem poczucie jazdy autem tańszym, mniej przyjemnym w prowadzeniu niż wersja hatchback.

Na szczęście sedan ma teraz pełnoprawne miejsce w rodzinie Megane. Widząc to auto po raz pierwszy byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Jego debiut nie był wcześniej szumnie zapowiadany, wersja sedan trafiła do oferty trochę po cichu. Widząc na ulicy ten model po raz pierwszy sądziłem, że to jakaś sportowa odmiana Talismana. Sylwetka jest bardziej zwarta i dynamiczna, ale jednak bardzo podobna do większego brata. Dopiero po chwili namysłu dotarło do mnie, co to za auto. Jest bardzo ładne, zwłaszcza w kolorze białym, najmodniejszym.

Od razu sięgnąłem po telefon i napisałem do kolegi, entuzjasty francuskich wozów: – Widziałeś już nową „Megankę” w wersji sedan? Wygląda świetnie!. Wreszcie tył nie sprawia wrażenia doklejonego na siłę, a sylwetka jest spójna, jakby auto nigdy nie miało odmiany hatchback, do której już przyzwyczaiło się oko. Sam producent określa ten wóz mianem Gran Coupe. Nie ma już więc „tradycyjnego” sedana. Ale wcale za nim nie tęsknię. Mając w pamięci świetne wrażenia z jazdy wersją hatchback nie mogłem się doczekać testu. Oczekiwałem tak samo dobrego prowadzenia i przyjemności z użytkowania auta, ale spotęgowanego ciekawą, bardzo spójną stylizacją.

Okazuje się jednak, że GrandCoupe prowadzi się inaczej. Ma bardzo miękko zestrojone podwozie, które nie nadąża za szybkim układem kierowniczy. To wbrew nazwie i stylizacji, nawet wbrew osiągom oferowanym przez niezbyt mocnego, choć topowego diesla, nie jest auto do dynamicznej jazdy. Skoro wiec nie do dynamicznej, to może do oszczędnej? Tak. Silniki z rodziny dCi przyzwyczaiły nas do niewielkiego spalania i wysokiej kultury pracy. Tak też jest w tym przypadku. Pod maską pracuje turbodiesel o pojemności 1.6 litra i mocy 130 koni mechanicznych. To maksimum mocy jakie można mieć w tym aucie, co tylko potwierdza tezę o jego przeznaczeniu. To nadal rodzinny wóz to spokojnej jazdy, tyle że o wiele ciekawiej niż dotąd wystylizowany. I bardzo bogato wyposażony. Fotele z masażem to nadal rzadkość w klasie kompaktów.

Wygląda to tak – hatchback jest dla młodych, którzy lubią jeździć ostrzej. GrandCoupe dla starszych, którym już się nie spieszy, ale wolą komfort. Takich, którzy bardziej cenią sobie możliwości przewozowe niż prowadzenie. Szkoda, bo wygląd „rodzinnej” odmiany zupełnie nie idzie w parze z tą filozofią. Ten wóz wśród kompaktowych sedanów nie ma stylistycznej konkurencji.

Michał Karczewski, fot. autora, kwiecień 2017