Micra jest jednym z najbardziej popularnych miejskich samochodów. Tę nazwę znają nawet ci, którzy w ogóle nie interesują się motoryzacją.

To zasługa głównie starych generacji tego modelu, tych z lat 80-tych i początku lat 90-tych. Później gwiazda Micry nieco przygasła. Apogeum kiepskiej formy była poprzednia generacja. Produkowana w Indiach Micra nie tylko nie przypadła go gustu pod względem stylistycznym, ale przede wszystkim wyraźnie odstawała od europejskiej stawki pod względem własności jednych i jakościowych. Całe szczęście, że Nissan obudził się wreszcie z letargu i postanowił poważniej podejść do jednego z najważniejszych rynkowych segmentów. Tym samym powstała piata generacja, będąca konstrukcyjnym bliźniakiem Renault Clio.

A ponieważ Clio to udane auto, z Micra nie może być źle. Produkowany we Francji maluch wygląda ciekawie. O wiele lepiej od emeryckiej poprzedniczki. Widać, że producent stawia na znacznie młodsza klientelę. Ma być modnie i jest. W gamie znajdziesz jaskrawe kolory lakieru – tak jak to powinno być w małych autach. Kolorowo jest też w środku. W przypadku testowego egzemplarza, deska rozdzielcza i elementy foteli miały kolor pomarańczowy, podobnie jak nadwozie. Uwagę zwracają tylne klamki ukryte w słupkach. W czasie, gdy takie rozwiązanie zobaczyliśmy Alfie 156, był to szokujący hit. Teraz jest kilka modeli, które z niego korzystają, ale nadal wygląda to ciekawie.

Na pokładzie znaleźć się może sporo gadżetów. Ciekawostką jest system kamer 360 stopni. Miejska konkurencja tego nie ma. Nissan przeszczepił to rozwiązanie ze swoich większych modeli i tu, w miejskim aucie, sprawdza się to bardzo dobrze. Na centralnie umieszczonym wyświetlaczu widać pojazd w rzucie z lotu ptaka. Podczas parkowania – przydatne. Sama czytelność zarówno ekranu, jak i całego kokpitu zaliczam na plus. W dodatku podoba mi się stylistyka deski rozdzielczej i czytelność klasycznych zegarów. Na szczęście nie dotarły tu na razie ekrany imitujące zestaw wskaźników. Zabawnie wyglądają głośniki Bose zbudowane w zagłówek kierowcy. Atrakcyjny gadżet, choć nie odczułem specjalnych zalet tego rozwiązania.

Zaletą jest za to silnik napędzający testową Micrę. To dobrze znany (z gamy Renault) 1.5 dCi o mocy 90 koni mechanicznych. Ma wysoką kulturę pracy i jest oszczędny. Zapewnia Micrze wystarczającą dynamikę, choć o szaleństwach nie ma mowy. Minusem jest zaledwie pięciobiegowa skrzynia. Jedno przełożenie wiecej przydałoby się w trasie. Zresztą żaden z silników oferowanych w miejskim Nissanie nie przekracza 100 koni mechanicznych. Do wyboru jest właśnie testowany diesel, benzyniak o pojemności 0,9 litra i tej samej mocy, oraz wolnossąca jednostka benzynowa o mocy 71 koni. Szkoda, że dynamicznie stylizowana, kolorowa i wesoła Micra nie ma bardziej sportowej wersji. Jeździ i wygląda za to lepiej od poprzedniczki. Oby zwyżkę formy udało się utrzymać.

Michał Karczewski, fot. autora