Limitowa serie mają coś w sobie. Pozwalają poczuć się wyjątkowo. Masz coś, czego inni nie mogą mieć. Jeśli oczywiście nie jest to limitowana seria wozów tylko z nazwy, a realnie ograniczona do konkretnej liczby. Tak jest w przypadku Abartha. Serii specjalnych jest kilka. Ale jedna z nich okazuje się szczególnie ciekawa. Powstała we współpracy z Yamahą, na cześć modelu XSR. Limitowana do 695 sztuk. Jeździłem egzemplarzem z numerem 16.

Limitowana wersja ma wiele smaczków. Z szarym nadwoziem ciekawie współgrają czarne felgi, czerwone detale (naklejki i elementy zderzaków) oraz umieszczone gdzieniegdzie emblematy – marki, modelu i serii specjalnej. Ale mnie bardziej podoba się podwójny wydech sygnowany przez AKRAPOVIC’a. Jest głośny i fantastycznie wykorzystuje wszelką infrastrukturę znajdującą się przy drodze do jeszcze lepszych popisów dźwiękowych. Jazda przez osiedle, gdy dźwięk odbija się od budynków – bezcenna. Przygazówka w tunelu lub garażu – wspaniała. Zresztą sam wydech jest znacznie bardziej słyszalny na zewnątrz auta niż w środku. Nie ma zatem żadnego oszukaństwa i puszczania dźwięku z głośników. Z daleka słychać, że jedziesz Abarthem. Brakuje jedynie strzałów po ujęciu gazu. To byłaby wisienka na torcie.

Jeśli jednak komuś w środku jest za cicho, zawsze może pozbyć się dachu. Testowane auto to bowiem wersja cabrio, powstała w oparciu o model 500c. Jest wiec składany miękki dach, a dokładnie jego środkowa część – boczne belki nadwozia zostają. No i to jest dodatkowy cymes tego auta, bo jest przez to jeszcze bardziej spektakularne. Przeniesione żywcem z lazurowego wybrzeża, gdzie jeździ ich wyjątkowo dużo. Tam już nikogo nie dziwi. W polskich warunkach ludzie odwracają głowy. Wersja cabrio pozwala poczuć wiatr we włosach. Dach można złożyć zostawiając tylną szybę na swoim miejscu, lub złożyć całkowicie (oczywiście złożony dach nie chowa się pod pokrywą, wiec na stałe zostaje zrolowany nad bagażnikiem). Pełne złożenie to dla mnie właściwie jedyny minus tego auta -nie ma wtedy tylnej szyby, a zrolowany dach zasłania widok do tyłu na tyle, że nie widać kto za to za jedzie. Ma to uzasadnienie biorąc pod uwagę jak szybki to wóz.

Pod maską 1.4 turbo o mocy 165 koni mechanicznych. Nie jest to najmocniejsza odmiana tego silnika, montowana w tym modelu (ta ma 180 koni), ale i tak wrażenia są świetne. Już w podstawowych ustawieniach reakcja na gaz jest bardzo dobra (choć silnik lepiej czuje się po przekroczeniu 3000 obr./min.). Wrażenia można jeszcze podkręcić wciskając przycisk Sport. Wtedy reakcje stają się ostrzejsze, wydech minimalnie głośniejszy, a wspomaganie kierownicy słabsze. Zmienia się też grafika zestawu wskaźników. Ciekawym smaczkiem jest analogowy wskaźnik ciśnienia doładowania, znajdujący się obok w pełni elektronicznego zestawu podstawowych zegarów.

Jeśli myślisz o samochodzie, który ma być wyłącznie zabawką, to Abarth 695 jest wymarzonym autem. Głośny i ostentacyjny. Zapewnia realnie świetne osiągi. Bardzo przyzwoicie się prowadzić, szczególnie w ustawieniu Sport. No i pozwala poczuć wiatr we włosach, co też ma swój urok. Do tego jest serią limitowaną, wiec masz pewność, że będziesz jednym z zaledwie 695 posiadaczy. Bycie w takim gronie ma jednak swoją cenę.

Michał Karczewski, fot. Maciek Ramos i autor, październik 2018