Nowe Twingo wygląda jak zabawka. Małe, pocieszne, rzadko spotykane na ulicach. Budzi zainteresowanie. Co ciekawe nie tylko u pań. Jeśli jednak sięgniesz po wersję z mocniejszym benzyniakiem, poza ciekawym wygładem dostaniesz jeszcze sporą dawkę frajdy z jazdy.

Takiego Twingo jeszcze nie było. Najmniejsze Renault po raz pierwszy jest autem pięciodrzwiowym. Choć tylne klamki sprytnie ukryto w słupkach C i choć nie jest to zabieg nowy w motoryzacji, to wszyscy na ten numer się nabierają, twierdząc, że auto jest trzydrzwiowe. To jednak niewielka innowacja w porównaniu z rozwiązaniami technicznymi. Twingo ma teraz silnik z tyłu, który został ukryty pod podłogą bagażnika. Dostęp do niego nie jest prosty – trzeba zdjąć matę wykończeniową bagażnika, a następnie odkręcić płytę, pod która kryje się jednostka napędową. Płyta, co oczywiste, nagrzewa się podczas pracy silnika, zatem przed taką operacją warto poczekać aż trochę przestygnie. No i powstaje jeszcze jedno pytanie – co gdy musimy pogrzebać przy silniku (np. sprawdzenie oleju) jadąc na wakacje z zapakowanym po brzegi kufrem (ok, kuferkiem, ale zawsze), a w dodatku pada deszcz? To odwieczne pytanie w stylu czy lepszym rozwiązaniem jest koło zapasowe montowane pod podłoga bagażnika, czy pod samochodem…

Skoro już jesteśmy przy silniku….warto bliżej przyjrzeć się samej jednostce. Twingo dostępnej jest z jednym z dwóch silników – może to być albo wolnossąca, benzynowa 900-tka o mocy 70 koni mechanicznych lub mocniejsza, 90-konna jednostka, o tej samej pojemności, ale zaopatrzona w turbospreżarkę. Taki właśnie silnik napędza nasze Twingo. I trzeba przyznać, że robi to z dużą skutecznością, zapewniając masę frajdy. W zakresie miejskich prędkości autko nie ma sobie równych w sprintach spod świateł, ale także jadąc z prędkościami powyżej stu kilometrów na godzinę okazuje się dynamiczne. Zaskakujące jest to jak pewnie się przy tym prowadzi. Jest stabilne nawet przy prędkościach autostradowych.

Udany silnik, który z ważące 986 kg Twingo robi wyjątkowo dynamiczną zabawkę, świetnie pasuje do tylnego napędu. To kolejne pionierskie rozwiązanie w tym modelu. Szkoda tylko, że seryjne ESP zostało tu pozbawione możliwości wyłączenia lub chociaż przestawienia w tryb sportowy. Wtedy frajda byłaby ogromna. A tak przy każdej próbie ostrzejszego wejścia w zakręt lub rzucenia tyłem, elektronika ucina reakcję na gaz. Momentami jest to nawet niebezpieczne, gdy trzeba szybko zareagować na drodze. Ale nie zmienia jednocześnie faktu, że Twingo ma mocno gokartowe aspiracje. Prowadzi się wyjątkowo posłusznie i choć jego układ kierowniczy nie ma tak krótkiego przełożenia jak w MINI, przez co nie jest ostry jak żyleta, daje frajdę w szybko przejeżdżanych zakrętach. I nie przyprawia o gęsią skórkę strachu, jak inne maluchy.

Ciekawostką jest, że Twingo jest dziś technicznym bliźniakiem Smarta ForFour. Zacieśniająca się współpraca Renault i Mercedesa zaowocowała kolejnymi wspólnymi konstrukcjami, tym razem w segmencie A. Jednak idę o zakład, że to właśnie francuska marka będzie zbierać laury zwycięstwa w tym pojedynku. Poza całą frajdą z jazdy jaką daje Twingo 90-konym silnikiem i o niebo lepszym wyglądem niż ma to miejsce w przypadku Smarta, ma też to, co jest asem w rękawie najmniejszych pojazdów – rewelacyjną miejską zwrotność. Tym lepszą, że uwolnioną od ograniczeń przedniego napędu.

Michał Karczewski, fot. autora. czerwiec 2015