Miejskie hybrydy są drogie i nie każdego na nie stać. Renault ma wprawdzie w swojej gamie auta hybrydowe, ale nadal jest też alternatywne rozwiązanie. Zamiast diesli francuski producent oferuje LPG.

Weźmy na przykład Clio. Jedno z najlepszych aut segmentu B. Gdy obecna generacja tego modelu weszła na rynek, klienci mogli wybierać pomiędzy kilkoma silnikami benzynowymi i dieslem. Obecnie oferowane benzyniaki to przede wszystkim 90-konna 900-tka, znana jeszcze z poprzedniej generacji auta i litrowy, 100-konny motor, który dostępny jest tylko w parze z LPG. Różnica w mocy obu silników jest niemal żadna, wiec może chociaż uda się coś przyoszczędzić na paliwie. Sięgam wiec po wersję z fabrycznym gazem. To całkiem niezłe rozwiązanie. Fabryczna instalacja Landi Renzo jest dostrojona specjalnie do tego auta i nie powoduje utraty gwarancji. W dodatku wlew LPG ukryto pod klapką benzyny, wiec nikt nie wie, że masz auto na gaz. No może do czasu, gdy nie rzuci okiem na wnętrze pojazdu. Tu po lewej stronie kierownicy zamontowano analogowy wskaźnik poziomu gazu w zbiorniku, z przyciskiem do ręcznego przełączania rodzaju paliwa. Takie rozwiązanie nie wygląda dobrze przy fabrycznej instalacji. Szczególnie, że Dacia robi to o wiele estetyczniej – wszystkie wskazania dotyczące LPG, w tym zasięg na paliwie w zbiorniku, dostępne są w ramach komputera pokładowego.  W Clio to nadal kolorowe diody, na fizycznym wskaźniku, jak sprzed lat. W Dacii do przełączania napędu służy przycisk w miejscu faktycznych zaślepek. Przez to mam wrażenie, że przysposobienie Clio do gazowego napędu jest nieco na siłę. Nie takie było zamierzenie przy projektowaniu tego auta. Jazda na gazie jest – przynajmniej teoretycznie – bardziej ekologiczna. Na tym paliwie udaje się uzyskać lepsze wyniki jakości spalin.

Cieszę się, że Clio nadal ma sześciobiegową skrzynię biegów. Podczas rynkowego debiutu litrowa jednostka oferowana była tylko z „piątką”. Potem producent zaoferował „szóstkę”. Obecnie, przynajmniej w odniesieniu do Sandero, mówi się o powrocie do pięciobiegowej przekładki. Oszczędności. Dodatkowa zębatka kosztuje. Może Clio ta zmiana nie dotknie. Zobaczymy. Sześciobiegowa skrzynia to realnie mniejsze zużycie paliwa i niższy hałas. Plusem wersji z fabrycznym LPG jest duży zasięg. Auto ma dwa zbiorniki paliwa, wiec tankując oba można liczyć na około 1000 kilometrów nieprzerwanej jazdy. Tyle, że nikt nie będzie z tego korzystać. Nie po to kupuje się auto na gaz, aby jeździć na benzynie. W przypadku Clio klienci niespecjalnie mają wybór, bo jeśli chcą sięgnąć po 100-konny silnik, muszą jednocześnie polubić się z LPG. W ofercie tego modelu nadal jest jednak czterocylindrowy silnik 1.3 TCe o mocy 140 koni mechanicznych. Taki wybór to strzał w dziesiątkę. Niestety, obecnie takie auto kosztuje już 100 tysięcy złotych. Niewiele będzie osób gotowych zapłacić tyle za miejski wóz. Zatem los tego silnika, jak i pewnie samego Clio jest raczej przesądzony. Przynajmniej patrząc na przykłady rynkowych konkurentów. Zatem jeśli kogoś stać, to silnik 1.3 będzie najlepszym wyborem, a jeśli po prostu podoba ci się to auto, wersja napędzana gazem również cię nie zawiedzie. Clio, niezależnie od napędu, bardzo przyjemniej się prowadzi. Ma precyzyjny układ kierowniczy i porządnie wykończone oraz ergonomiczne wnętrze. Całkiem łatwo obsługuje się też przyjemny dla oka tablet w konsoli centralnej, co nie jest oczywiste u konkurentów.

MK, fot. autora, styczeń 2023