Tipo przypięto opinię auta budżetowego, czyli taniego modelu, a on ma po prostu dobrze skalkulowaną cenę. O tym, że tani Fiat wcale nie jest taki tani, przekonacie się studiując cenniki. Czy warto za niego zapłacić?

Warto, pod warunkiem, że nie będziesz sięgać po topowe odmiany. One okazują się zbyt drogie. Pozostałe mają cenę adekwatną do kompaktowego auta, które nie jest wybitne w żadnej dziedzinie, ale po prostu bardzo przyzwoite. I co ważne w tej klasie cenowej, okazuje się dobrym autem na co dzień, również dla tych, którzy nie lubią samochodów i nie oczekują od nich sportowych właściwości. To zwykły, przestronny, pięciodrzwiowy kompakt.

Klienci bardzo dobrze przyjęli nowe Tipo. To z jednej strony zasługa tego, że sam model jest ciekawy, a z drugiej – wyjątkowo ubogiej oferty włoskiego producenta. Finansowe problemy Fiata sprawiły, że znaczenie ograniczył on gamę modelu, ubił modele w istotnych segmentach i korzysta z wielkiej, ogólnoeuropejskiej, popularności 500-tki. Chciałoby się zobaczyć nowe Punto, czy atrakcyjny stylistycznie model klasy średniej. Włoską stylistyką Fiat mógłby sporo ugrać w wielu segmentach. Niestety przez ostatnie lata, mając jeszcze w gamie więcej modeli, za bardzo starał się być na siłę niemiecki. Rynek tego nie kupił. W efekcie Fiat Tipo to, obok 500-tki, najważniejszy model włoskiego producenta. Tipo jest autem, z którym wiele osób ma problem, nie wiedząc do jakiego segmentu je zakwalifikować. Ale to nie jest model typowo miejski lub nawet B+. To po prostu kompakt. Dobrze poradzi sobie zarówno w mieście, jak i w trasie. Z powodzeniem może pełnić rolę jedynego auta w rodzinie, bo jest uniwersalny. Z jednej strony miało to być budżetowe auto. Z drugiej wcale takie budżetowe nie jest, bo ani do końca tanie, ani biedne. Ot samochód, na który więcej ludzi może sobie pozwolić. Taki właśnie powinien być Fiat – popularny i dostępny, a nie silący się na bycie luksusowa marką. Bolesna lekcja ze Stilo zaprocentowała dopiero po wielu latach, ale za to skutecznie.

Oprócz tańszych odmian, w ofercie Tipo jest coś dla bardziej wymagających. Wersja S-Desing. Nie jest to sportowa odmiana. Pod maska takiego modelu pracuje, wprawdzie najmocniejszy w gamie, ale zaledwie 120-konny benzyniak o pojemności 1.4 lub turbodiesel 1.6, o takiej samej mocy. To, że nie ma mocniejszych odmian, jest akurat plusem. Miękkie zawieszenie i rodzinny charakter nie nastraja do sportowej jazdy. Pakowanie do tego auta mocniejszego silnika byłoby bez sensu. Wymagałoby zbyt wielu kosztownych modyfikacji. Postanowiono jednak pobawić się wyglądem. W oczy rzucają się przede wszystkim przydymione tylne światła. Zrezygnowano ze srebrnych klamek, są w kolorze nadwozia. Do tego czarne wykończenie atrapy chłodnicy i obramowań drzwi. W testowanym aucie znalazły się także czarne alufelgi. Nad tylna klapą mały spojler i to właściwie byłoby na tyle. W środku nie spodziewajcie się sportowych elementów. Jest raczej elegancko. Czarne lub szare wykończenie. Fotele obite ekologiczną skórą. Nieco więcej bajerów w wyposażeniu – jest na przykład elektryczna regulacja lędźwiowego podparcia foteli. Wyposażenie jest zresztą dość bogate – automatyczna klima, wszystkie szyby elektryczne, modny dotykowy ekran. Nie ma tu jednak wielu unikatowych elementów, dedykowanych tylko dla tej odmiany – w oczy rzucają się tylko dymione lampy i czarne felgi. Przydałaby się mniejsza i cieńsza kierownica.

Poza tym stylizacyjnym pakietem, to nadal dobrze znane Tipo. Podoba mi się taki właśnie popularny charakter tego modelu. Wygodne, pięciodrzwiowe nadwozie. Spory bagażnik. Porządnie zmontowane wnętrze i materiały, które wprawdzie są w większości twarde, ale maja bardzo ładną fakturę. Widać oszczędności, ale nie są oszczędności rażące. Pod wieloma względami wnętrze wygląda lepiej niż w modelach Dacii, z która Tipo jest często konfrontowane. I jeszcze jedno – Tipo jest niesprawiedliwe traktowane jako auto budżetowe i zestawiane jedynie z takimi. Ma po prostu dobrze skalkulowaną cenę tańszych wersji. Tak jak powinni mieć zresztą inny „markowi” konkurenci. Natomiast potrafi być też drogie. Ceny wersji S-Design zaczynają się od około 76 tysięcy złotych za 120 konnego benzyniaka, do ponad 90 tysięcy za diesla z automatem.

Michał Karczewski, fot. autora, grudzień 2018