Każda nowa generacja Octavii jest wyczekiwana jak nowa generacja Golfa. Zawsze budzi zaciekawienie. To paradoks, bo na nudnego stylistycznie Volkswagena czeka cały świat. W końcu to wzór. Na szczęście od nowej Octavii nie wieje nudą. Najnowsze wcielenie czeskiego auta wygląda świeżo, ale nie to jest najważniejsze. Pod względem obsługi jest o lata świetlne od swojego poprzednika.
Dla osób, które dobrze znają poprzednią generację Octavii, przesiadka do nowej będzie sporym zaskoczeniem. Obsługa jest całkowicie nowa. Centrum dowodzenia przejął duży ekran, umieszczony w centralnej części kokpitu. Tradycyjne przyciski zostały w większości zastąpione dotykowymi, schowanymi w poszczególnych zakamarkach interfejsu. Nie ma już tradycyjnych pokręteł do obsługi klimy, czy radia. Taka jest obecnie moda w projektowaniu wnętrz. Przeklikując przez kolejne zakładki interfejsu, obsługujesz ustawienia wentylacji auta oraz systemu audio. Ale nie tylko – znajdują się tam ustawienia systemów bezpieczeństwa, funkcje komputera pokładowego, czy nastrojowego oświetlenia wnętrza.
Jeśli wsiądziesz do nowej Octavii po raz pierwszy, lepiej dobrze zapoznaj się z ulokowaniem poszczególnych ustawień. Szukanie ich w czasie jazdy nie wchodzi w grę. Po kilku dniach jest już łatwiej. Dla ułatwienia pozostawiono kilka fizycznych przycisków do wywołania poszczególnych grup tematycznych, czy podstawowych funkcji jak ogrzewanie tylnej szyby, światła awaryjne, czy centralny zamek. Niestety taki ekran, podobnie jak wyświetlacz smartfona, nie reaguje na obsługę w rękawiczkach. Zimą to problem. Przesiadających się z poprzedniej generacji auta zaskoczy wysoko zamontowany fotel kierowcy. Nawet w w najniższym położeniu jest znacznie wyżej niż dotychczas. To chyba ukłon w stronę mody na SUV-y.
Lubię tradycyjne rozwiązania, dlatego najbardziej podoba mi się napęd testowanej Octavii. Pod maską pracuje benzynowe 1.5 TSI o mocy 150 koni mechanicznych. Do przeniesienia napędu służy ręczna, 6-biegowa skrzynia. Ekologiczna innowacja tego silnika polega na systemie ACT, czy odłączaniu 2 cylindrów, gdy silnik jest mało obciążony. O tym, że jedziesz na dwóch „garach” informuje komunikat w zestawie wskaźników. Da się też usłyszeć bardziej terkotliwy sposób pracy motoru. Efektem ma być oszczędność przy spokojnej jeździe. Zresztą wcale nie musi to być powolna jazda. I faktycznie takie rozwiązanie działa. Przekonuje mnie o wiele bardziej niż inne ekologiczne technologie, gdyż nie jest uciążliwe dla użytkownika i nie opiera się o pracę dodatkowego silnika elektrycznego. Silnik 1.5 TSI można kupić także w wersji hybrydowej, ale tylko w parze z automatyczną skrzynią biegów. Tradycyjna odmiana jest dla mnie zatem najlepszym rozwiązaniem, pytanie tylko jak długo pozostanie w ofercie.
Doceniam prowadzenie nowej Octavii. Zawieszenie jest sprężyste i ma zmienną charakterystykę. Spora w tym zasługa elektroniki. Gdy wóz zaopatrzony jest w aktywne zawieszenie DCC, można sterować sposobem resorowania. Najbardziej podoba mi się komfortowe ustawienie. Octavia zamienia się wtedy w prawdziwy kanapowóz. Lekko buja na nierównościach, mimo że ma niskoprofilowe opony. W przypadku ustawień sportowych robi się wyraźnie sztywno. Zatem jeśli masz ochotę pojeździć szybciej po zakrętach, takie ustawienie będzie właściwe.
Octavia przyzwyczaiła użytkowników do przestronnego wnętrze. Nie inaczej jest i tym razem. Miejsca nie zabraknie zarówno jadącym z tyłu, jak i z przodu. Wersja kombi oferuje gigantyczny bagażnik. Nadaje się nie tylko na weekendowe wypady, ale nawet do realizacji przeprowadzek. Niezmiennie podoba mi się aranżacja bagażników w Skodach. Jest kilka rozkładanych haczyków na torby. Są opcjonalne siatki, które pozwalają zabezpieczyć przewożone przedmioty. W testowanej wersji znalazła się mata ochraniająca tapicerkę kufra przed zabrudzeniem. Nie można narzekać na 640 litrów pojemności. A i tak pod podłogą znalazło się jeszcze miejsce na opcjonalne koło zapasowe. Warto je dokupić zamiast zestawu naprawczego.
Nowa Octavia pełna jest nowych, elektronicznych rozwiązań. Spodobają się one tym, którzy lubią gadżety. Osoby lubiące tradycyjne rozwiązania mogą kręcić nosem. Ale dla nich jedyną szansą w obecnej ofercie Skody pozostaje Fabia. Obsługa wymaga przyzwyczajenia, ale można mieć w tym aucie zupełnie tradycyjny silnik. W dodatku 150 koni to optymalna moc na co dzień. Do tego cztery cylindry, a wiec równa praca motoru. Rodziny zadowoli duże wnętrze i ogromny kufer. Niestety od dawna Octavia nie jest samochodem tanim. Nie inaczej jest w przypadku nowej generacji. Za wersję Style z testowanym silnikiem trzeba zapłacić nico ponad 112 tysięcy złotych. Jednak egzemplarz doposażony tak solidnie jak ten, który miałem okazję testować, to już wydatek około 150 tysięcy złotych.
Michał Karczewski, fot. autora, styczeń 2021