Zgodnie z tradycją, Rapid powinien być dwudrzwiowym coupe, napędzanym na tył. Tymczasem nic z tego – jest rodzinnym, pięciodrzwiowym hatchbackiem. To jedyne zaskoczenie. Reszta jest przewidywalna.

Przewidywalna jak oczekiwana wobec tego wozu. Ma być prosty, rodzinnym, funkcjonalny. Taki jest. Rapid walczy w segmencie aut budżetowych, ale wcale nie musi być tani. Fajny silnik, bogata wersja wyposażenia i kilka opcji windują cenę do poziomu zarezerwowanego dla Octavii. Ale można też taniej. Zielona testówka to wersja Ambition, którą z silnikiem 1.0 TSI o mocy 110 koni mechanicznych możesz kupić w promocji za 56 tysięcy złotych. To świetna cena. Tym bardziej, że wspomniany silnik jest najmocniejszym benzyniakiem, jaki można wybrać w tym aucie, w parze z manualną skrzynią. Jest jeszcze 125 konne 1.4, ale niestety dostępne jedynie z automatem. Nie wszyscy to lubią. Niestety, bo to jedyny czterocylindrowy benzyniak pracujący pod maską Rapida.

Obecnie króluje trzycylindrowe 1.0 w różnych wariantach mocy. Ma to dobre i złe strony. Do zalet należy zaliczyć niższe spalanie, do wad – niską kulturę pracy. Nie jest to jednak domena silnika ze stajni VW, a większości trzycylindrówek. Ekologia daje się we znaki fanom motoryzacji. Ale gdy przymkniesz oko na tę cechę małych silników współczesnych czasów, okaże się, że w codziennej eksploatacji mały silnik Rapida jest całkiem w porządku. Lubi wysokie obroty. Maksymalny moment równy 200 Nm dostępny jest w przedziale 2000-3500 obr./min. Co ciekawe taka wartość momentu jeszcze kilka, kilkanaście lat temu zarezerwowana była dla dwulitrowych turbodiesli. A dziś dostępna jest w litrowym silniku benzynowym.

Podoba mi się, że auto mało pali. Pomaga w tym sześciobiegowy manual. Lewarek pracuje lekko i precyzyjnie. Wolę takie rozwiązanie niż automat połączony z małym silnikiem. Testowany silnik wydaje się wiec optymalnym napędem do rodzinnej Škody, tym bardziej że jej zawieszenie jest komfortowe, co nie zachęca do sportowej jazdy. Testowana wersja nie ma niskoprofilowych „kapci” dzieci czemu można faktycznie ocenić charakter podwozia. Wcześniejsze wersje tego modelu, którymi jeździłem, zaopatrzone w niskoprofilowe opony, sprawiały wrażenie o wiele sztywniejszych.

Cenię Rapida za wygodne i przestronne wnętrze. Miejsca jest pod dostatkiem zarówno z przodu, jak w tyłu. W tylnej części auto może utrzeć nosa kilku aktualnym kompaktom. Do tego wielki kufer. W tym przypadku powiększony dodatkowo przez brak koła zapasowego (standardowo jest zestaw naprawczy). Stylistyka kokpitu – bliźniacza z innymi modelami, szczególnie z Fabią. Wszystko jest zatem proste i czytelne. Do tego auta po liftingu mają przyjemniejsze dla oka materiały wykończeniowe.

Wolałbym wprawdzie, aby Rapid była sportowym coupe. Ale gdy Skoda parę lat temu na nowo zdefiniowała auto o tej nazwie okazało się, że rodzinna odmiana to rynkowy strzał w dziesiątkę. W wersji Sportback spodoba się tym, którzy lubią auta klasy Golfa, ale potrafią liczyć każdą złotówkę. W tym przypadku otrzymają auto przyjemne w codziennej jeździe, bardzo przestronne, a jednocześnie takie, które nie zrujnuje ich portfela.

Michał Karczewski, fot. autora, grudzień 2017