Renault jak BMW – Renault Rafale

Rafale okazało się sporym zaskoczeniem. Z jednej strony Renault postanowiło wprowadzić do oferty SUV-a, jako swój flagowy model. Dotychczas były to limuzyny – sedany lub liftbacki. Z drugiej – postanowiło, aby był to SUV w stylu coupe. Udało się w ten sposób stworzyć oczywiste skojarzenie z BMW.

To ciekawe, ale osoby które nie znają się na motoryzacji od razu biorą Rafale za BMW X6. Szczególnie, gdy auto jest w czarnym kolorze. Wtedy wygląda gangstersko, zwłaszcza na wielkich kołach, w topowej wersji. Renault powinno być dumne. Jest w tym momencie kojarzone z modelem segmentu premium. I to takim, które wyznaczyło standardy. Ten wóz rzeczywiście dobrze wygląda. Jest muskularny i patrząc na niego nie ma wątpliwości, że to jest topowe Renault obecnych czasów.

Rafale dostępne jest w dwóch wersjach. Nie tak dawno miałem okazję jeździć słabszą z nich. Tam pod maską pracuje niewielki silnik 1.2, wspierany przez motor elektryczny. Ta wersja wydawała mi się wystarczająca, bo choć nie jest mistrzem sprintów, to na pokładzie ma wszystko, co potrzebne. Łącznie z systemem 4Control, czyli skrętnymi tylnymi kołami. Wóz był zwinny i palił niewiele ponad 6 litrów na setkę. Tym razem do testu otrzymałem topową odmianę 4×4. Poza takim rodzajem napędu wóz ma dwa akumulatory, które łącznie z silnikiem spalinowym podbijają moc tego wozu do 300 koni. Samochód jest jednocześnie istotnie cięższy, bo waży o 300kg więcej od słabszej wersji. Ale jednocześnie w sprincie do setki okazuje się znacznie lepszy.

Mocniejszą wersją Rafale ruszyłem w trasę. Najbardziej podobały mi się multimedia zastosowane w tym modelu. Wielki centralny ekran charakterystyczny dla droższych modeli Renault to chyba najlepsze tego typu rozwiązanie na rynku. Jest czytelny, ma ładną grafikę i działa płynnie. Najbardziej doceniam wsparcie Google. Na potężnym ekranie dostępne są te same mapy, do których jestem przyzwyczajony korzystając ze smartfona. Do tego asystent głosowy, dzięki którego wystarczy wypowiedzieć oczekiwaną destynację, nie trzeba jej wpisywać. Można to zrobić bezpiecznie w trakcie jazdy.

Rafale okazało się świetnym kompanem w trasie. Mocniejsza odmiana nadal jest oszczędna. Pali nieco więcej niż miękka hybryda, ale wynik na poziomie 6,5 litra na setkę jest nadal bardzo dobry. Ponadto jest to Plug-in, wiec można podładować baterię, i w ten sposób zwiększyć zasięg. Taka wersja będzie lepsza dla osób, które mogą sobie pozwolić na ładowanie baterii pod domem lub w garażu. Podczas testu Rafale nie ujawniło istotnych mankamentów. W aucie zastosowano szklany dach, który nie ma rolety, a jedynie elektroniczne przyciemnianie. To efektowny bajer, ale brakuje dobrego oświetlenia wnętrza nocą, szczególnie w tylnej części. Małe lampki z tyłu dają niewiele światła. No i brak podświetlenia schowka przed pasażerem – to chyba niedopatrzenie w topowym modelu.

MK, fot. autora, maj 2025