I30 Fastback to najdroższa i najciekawsza wersja koreańskiego kompakta. Liftbacki, choć popularne w latach 90-tych, współcześnie niemal nie są oferowane.

Są od tej reguły wyjątki, ale jest ich zaledwie kilka. Hyundai zrobił nowe podejście do tego rodzaju nadwozia. Bardziej zwarty i dynamicznie wystylizowany liftback, został nazwany fastbackiem, a producent, w momencie debiutu, podkreślał unikatowość tej wersji nadwozia. To nieprawda. Kompakty o takiej stylizacji tylnej części nadwozia były oferowane, ale dwadzieścia lat temu. Pamiętam Mazdę 323F czy Alfę 146. Faktem jest, że te nadwozia zostały już niemal zapomniane. To jednocześnie dobrze i źle. Dobrze, bo producent, który do nich wróci, posiada w ofercie oryginalne auto. Źle, bo brakuje ciekawie wystylizowanych nadwozi, a w wielu przypadkach trzeba podejść bliżej, aby rozpoznać markę i model. Z daleka wszystkie auta wyglądają tak samo.

Fastback najbardziej podoba mi się w pakiecie N line. To sportowa stylizacja, z nieco utwardzonym zawieszeniem i kilkoma dodatkami w kabinie. Podoba mi się w ciemnoczerwonym kolorze i na 18-calowych, niskoprofilowych kołach. Wszystko, wraz z kształtem nadwozia fastbacka, tworzy spójną całość. Nawiązuje do topowej wersji N. Równie ważne, a może nawet ważniejsze, jest dla mnie to co pod maską. Pracuje tam 160-konny turbobenzyniak o pojemności 1.5 litra. To optymalna wersja, połączoną z doskonale pracującą, 6-biegową, manualną skrzynią. Główną zaletą tej odmiany jest jednak wsparcie ze strony 48-voltowej instalacji, opartej o rozrusznik-generator prądu. Przy miękkiej hybrydzie auto nie porusza się na samym prądzie, ale silnik spalinowy jest wspomagany energią zgromadzoną w akumulatorze. Przy niewielkim obciążeniu system wyłącza silnik spalinowy (np. przy dojeżdżaniu do świateł lub przy większych prędkościach – gdy puścisz pedał gazu). Hyundai dopracował to rozwiązanie do perfekcji. Momenty uruchamiania i wyłączania silnika spalinowego są dla kierowcy nieodczuwalne, dowiaduje się o nich jedynie obserwując wskazówkę obrotomierza. Odczuwalna jest za to cisza i niższe zużycie paliwa.

Nie przepadam za ekologicznymi rozwiązaniami w autach, bo z reguły są one robione na siłę. Unia wymusza pewne działanie, a producenci starają się je możliwie najszybciej zrealizować. Szybko nie znaczy dobrze, a często wręcz byle jak. Pośpiech powoduje wdrażanie rozwiązań niedopracowanych i przez to mało przyjaznych dla użytkownika. Hyundai potrafi jednak doskonale odrabiać pracę domową, co udowadnia już od dobrej dekady, wraz z każdym kolejnym modelem. W efekcie stosuje obecnie w swoich autach m.in. napędy hybrydowe oraz układy miękkiej hybrydy, które są przyjazne użytkownikowi, bo realnie go wspierają, a nie powodują, że trzeba z autem walczyć. Dlatego podoba mi się i30-stka z układem mild hybrid. Najlepiej w wersji fastback. To udane stylistyczne nawiązanie do przeszłości, połączone z nowoczesną technologią. W pakiecie N Line, pozwala wyróżnić się na ulicy.

MK, fot. autora, sierpień 2021