Auto z instalacją gazową to dla wielu wstyd. Stare, brzydko pachnie. Jego właściciela w praktyce nie stać na samochód. Ford stara się odczarować ten stereotyp.
Dodajmy, nie jest to stereotyp bez podstaw. Wiele aut zasilanych LPG wpisuje się znakomicie w ten schemat. Zmordowany, zardzewiały samochód, który od lat nie widział serwisu. Wąsaty robotnik za kierownicą. Smród gazu wyczuwalny dla wszystkich użytkowników drogi, znajdujących się w pobliżu. Ale przynajmniej tanio. Gdyby nie gaz, wąsaty właściciel musiałby jeździć rowerem. A tu jednak dwa złote za litr robi swoje. W ten obraz nijak nie wpisuje się świeży i pachnący nowością Focus w wersji ST Line.
Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że to ST. Tak miało być. Producent, mnie więcej rok temu, wprowadził do oferty Fiesty, Focusa i Mondeo pakiet ST Line. Coś dla tych, którzy chcą mieć auto wystylizowane sportowo, ale nie stać ich na realnie sportowe wersje. ST Line nie ma centralnie umieszczonej końcówki wydechu, jak w ST. Nie ma też sportowych foteli Recaro, czy dodatkowego zestawu zegarów. Ale ma wiele dodatków, które optycznie nadają dynamicznego wyglądu. Ale to jeszcze nic. Nikt nie domyśli się bowiem, że auto zasilane jest instalacją LPG. Nie ma żadnego napisu. Nie ma „korka wstydu” na zderzaku. Wlew taniego paliwa ukryto pod klapka, obok tradycyjnego do benzyny. Jedynie wprawne oko wypatrzy niewielki wskaźnik poziomu gazu, obok hamulca ręcznego.
Ta wersja Focusa jest owocem współpracy pomiędzy Fordem a firmą Prins. W salonie niemieckiej marki można sobie teraz zażyczyć sobie montaż instalacji wtrysku ciekłego gazu VI generacji. Rozwiązanie dedykowane do silników Ecoboost. Wygląda to o tyle ciekawie, że silnik zaopatrzony w takie rozwiązanie uruchamia się od razu na gazie. Nie zużywa więcej taniego paliwa niż benzyny. Nie traci na osiągach. Nie smrodzi. Nie szarpie. Nasze odczucia z jazdy na LPG i na benzynie były takie same. To zaskoczenie, bo starsze instalacje powodowały spadek osiągów. Tu, w miejscu koła zapasowego, znalazł się potężny, pięćdziesięciolitrowy zbiornik gazu. Dzięki temu zasięg auta jest w sumie dwukrotnie większy niż standardowo. Serwis instalacji odbywa się w ASO Forda, przy okazji normalnych przeglądów auta. Ma być taniej i ekologiczniej.
W praktyce podczas jazdy „gazowanym” Focusem, nie odczuliśmy różnic pomiędzy wybranym rodzajem zasilania. Raz zdarzyło się, że instalacja sama przełączyła rodzaj paliwa na benzynę i brzęczykiem protestowała przed ręczna zmianą z powrotem. Po wyłączeniu silnika i odczekaniu kilka minut problem zniknął. Inne spostrzeżenie – silnik startując na LPG kręci rozrusznikiem dłużnej, niż benzynowe egzemplarze, którymi jeździliśmy wcześniej.
W codziennej eksportacji instalacja Prinsa bardzo dobrze dogaduje się z nowym silnikiem 1.5 Ecoboost. Jednostka o mocy 150 koni mechanicznych zapewnia Focusowi przyzwoitą dynamikę i świetnie brzmi. Ale nie ma nic za darmo. Aby zacząć oszczędzać, trzeba najpierw srogo zapłacić. Nowoczesna instalacja LPG wymaga bowiem niemal dziesięciu tysięcy złotych dopłaty. Można powiedzieć, że to interesująca i skuteczna manifestacja możliwości obu producentów. Ciekawe tylko, ile osób zdecyduje się na tak kosztowne oszczędzanie.
Michał Karczewski, fot. autora, październik 2017