Honda to marka, która ma swoich wyznawców. Oczekują oni sportowych wrażeń. Czy da im je nowy CR-V?
Wygląd nowej generacji popularnego SUV-a japońskiej marki sugeruje, że może tak być. To najlepiej wyglądająca generacja tego modelu. Ale wrażenia z jazdy są tym autem nie są sportowe. Ten wóz ma zdecydowanie amerykański charakter. Spodziewałem się podniesionego Civika. Auta sztywnego i nastawionego na kierowcę. Tymczasem nowy CR-V jest zaskakująco miękki i komfortowy. Zawieszenie kołysze na nierównościach. Również układ kierownicy nie jest tak ostry jak w Civiku, choć i tak o wiele bardziej bezpośredni niż w wielu innych SUV-ach. I o ile Civic to auto dla kierowcy, o tyle CR-V to już zdecydowanie rodzinne auto.
Podoba mi się kokpit nowych modeli japońskiego producenta. Zamiast ślepej gonitwy za zastąpieniem wszystkich przycisków ekranami, postawiono tu na zdroworozsądkową ergonomię. Oczywiście jest centralny ekran, ale jego interfejs składa się z dużych i czytelnych kafli, dzięki czemu łatwo znaleźć oczekiwane funkcje. Poniżej umieszczono analogowy panel sterowania klimatyzacją, z tradycyjnymi przyciskami i pokrętłami. Wizualnie przypomina rozwiązania z Mazdy. Fani przycisków będą wniebowzięci, bo nie brakuje ich w tym aucie. Klasyczne linie, bez udziwnień, przyjemny klik przycisków i przeskok pokręteł. Podobnie jak w Civiku zrezygnowano z tradycyjnego lewarka automatycznej skrzyni, na rzecz przycisków z wyborem trybu jazdy. Zestaw zegarów zastąpiono cyfrowym wyświetlaczem. Nie ma w nim obrotomierza, jego miejsce zastąpił wskaźnik wykorzystywanej energii. Fani wysokoobrotowych silników Hondy, lubiący obserwować obrotomierze swoich aut, łapią się za głowę.
Będą musieli pogodzić się z rewolucją silnikową, bo nowe Hondy to hybrydy. Nie inaczej jest z CR-V. Sięgając po ten model nie masz wyboru napędu. Możesz jedynie wybrać wersję z zamkniętą hybrydą, lub hybrydą typu plug-in, jak testowana odmiana. W każdym przypadku pod maską pracuje dwulitrowy benzyniak, o mocy 184 koni mechanicznych, połączony z automatyczną skrzynią CVT. Różnica polega na tym, że plug-in daje możliwość podładowania z gniazdka i daje większy zasięg na samym prądzie. Honda bardzo dobrze poradziła sobie z negatywnymi cechami skrzyni bezstopniowej i dzięki wirtualnym przełożeniom praktycznie nie czujesz, że nie jest to hydrokinetyczny automat. Ponadto auto jest bardzo dobrze wyciszone, wiec nie ma tu odczuwalnego „wycia” skrzyni przy przyspieszaniu na autostradzie. Hybrydowe Hondy bardzo mało palną i tak samo jest z CR-V. Średnie spalanie na poziomie 5 litrów na setkę to norma, co w tak dużym aucie jest świetnym wynikiem.
Hondy nigdy nie były tanie i podobnie jest z najnowszymi modelami. Aby w ogóle myśleć o CR-V trzeba mieć co najmniej 212 tysięcy złotych. Jeśli marzy ci się plug-in musisz wyłożyć co najmniej 240 tysięcy. Sporo? Pewnie, że tak. Na pocieszenie pozostaje niska utrata wartości. W gamie SUV-ów japońskiego producenta CR-V ma status rodzinnego wozu. Jeśli myślisz o czymś bardziej sportowym, możesz sięgnąć po ZR-V. Jest nieco mniejszy, ale charakterem bliżej mu do Civika. Podobnie jak ceną. Te auta kosztują niemal tyle samo. CR-V jest już modelem wyraźnie droższym i może dlatego niezbyt dużo tych aut widać na naszych ulicach. To dobry wóz, ale cena sprawia, że trafi raczej w gusta prawdziwych fanów marki.
MK, fot. autora, październik 2024