Fiat 124 nie tylko wygląda retro, ale przede wszystkim jeździ w starym stylu. Obawiałem się, że będzie nowoczesną wariacją na roadstera. Fakt, wyglądem nawiązującą do aut z lat 60-tych, ale jednak do bólu nowoczesną. Myliłem się.
Ten wóz oferuje dokładnie to, czego oczekuje od roadstera. Jest głośny, szybki, ma tylko dwa miejsca i jest podporządkowany wyłącznie przyjemności z jazdy. Znalazłbym tu kilka niepotrzebnych bajerów. Bez problemu zrezygnowałbym z ekranu w centralnym miejscu kokpitu, czy selektora do jego obsługi, znajdującego się w tunelu środkowym. Ale nie ma to większego znaczenia, biorąc pod uwagę pierwotną przyjemność z jazdy tym fun carem.
Silnik to chyba największe zaskoczenie. Fiat 124 jest wprawdzie bliźniakiem Mazdy MX-5, ale są różnice. Fiat jest większym autem. Silniki montowane w tych autach są zupełnie różne. W przypadku Mazdy pod maską może pracować motor o pojemności 1.5 lub 2.0, ale oba silniki to konstrukcje wolnossące. Pod maska Fiata pracuje silnik turbodoładowany. To jednostka o pojemności 1.4 i mocy 140 koni mechanicznych. Byłem przekonany, że to śmiesznie mało na auto o sportowy ambicjach. Nic bardziej mylnego. Ten silnik w zupełności wystarczy do świetnej zabawy tym Fiatem. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze, jak wspomniałem, jest doładowany, ma wiec więcej momentu obrotowego dostępnego przy niskich obrotach. To daje wrażenie lepszej efektywności. Ale uwaga. Zadziwiające jak bardzo inżynierom Fiata udało się zbliżyć charakterystykę pracy tego silnika do jednostek wolnossących. Silnik pracuje w sposób całkowicie przewidywalny. Nie ma tu turbodziury, nie ma nagłego uderzenia mocy czy momentu. Jest za to liniowa reakcja na gaz. To mi się podoba. Druga sprawa to masa. Samochód jest maksymalnie odelżony.
Sztywny dach nie jest oferowany. Musi wystarczyć soft top. Minimalistyczne wykończenie, żadnych zbędnych bajerów. Brak nawet schowka przed pasażerem. W sportowym aucie szczególnie istotna jest kwestia rozłożenie masy. Przód w tym aucie jest długi niczym płyta lotniskowca, ale sam silnik został maksymalnie cofnięty w kierunku kabiny pasażerskiej. Dzięki temu auto bardzo przewidywalnie się prowadzi i nawet po wyłączeniu ESP nie zaskakuje kierowcy niebezpiecznym zachowaniem. To zresztą doskonale wpisuje się w koncepcję roadstera. Mają to być auta proste i tanie (oczywiście nie patrząc przez pryzmat naszego biednego rynku), a wiec skierowane do młodych ludzi. Często bez pieniędzy. Ma to być pierwsza zabawka do podrywania dziewczyn pod koledżem i imponowania kolegom w letnie sobotnie wieczory. I choć tylny napęd ma swoje prawa i niektórych samochodach potrafi przyprawić kierowce o zawał serca, tu okazuje się bardzo bezpiecznym rozwiązaniem. Wspomniany system bezpieczeństwa można wyłączyć, ale nawet wtedy wóz trudno jest wprowadzić w poślizg. Gdy to się już jednak stanie – auto okazuje się przewidywalne i łatwe w opanowaniu. Lekka kontra pozwala okiełznać włoskiego rumaka. Żadnego strasznie, jedynie zabawa. Tak właśnie powinni być. Roadster to w końcu wyjątkowo niepraktyczna zabawka.
Doceniam, że Fiat nie starał się na nowo napisać definicji tego auta, ale wziął z niej to, co najlepsze i ubrał w świetną, o wiele ładniejsza niż w przypadku Mazdy, karoserię. Mógłbym czepiać się szczegółów, jak dziwne skalowanie wskaźnika temperatury silnik, brak wskaźnika temperatury oleju, czy brak strzałów z wydechu po ujęciu gazu. Ale to wszystko bez znaczenia w obliczu znakomitego silnika, wspaniałej, pancernej, typowo sportowej skrzyni biegów o ciężkiej pracy i krótkim skoku, twardym sprzęgle, czy centralnie umieszczonym obrotomierzu. Doceniam za to brak systemu start/stop i innych systemów wspomagania jazdy, znanych z nowoczesnych aut. Podoba mi się, że tradycyjny styl tego wozu wyrażony jest jego prowadzeniem i minimalistycznym wnętrzem. Retro stylizacja karoserii jest tylko wisienką na torcie. Szkoda, że tak mało jest dziś auta prezentujących piękne, pierwotne podeście do zdobyczy motoryzacji. Ale ten najfajniejszy z Fiatów przywraca wiarę, że nie wszystko stracone.
Michał Karczewski, fot. autora, kwiecień 2018