Minęło nieco czasu odkąd Tucson zastąpił ix35. Porównywać stylistykę tych aut to jak porównywać urodę NRD-owskiej pływaczki i Catherine Zety-Jones. Nowy SUV wyznaczył linie stylistyczną dla kolejnych modeli koreańskiego producenta i mimo upływu czasu nadal wygląda świetnie.

Do testu trafiła mi się wyjątkowo ciekawa wersja. Pod maską nowy silnik benzynowy, a do tego automatyczna skrzynia biegów i napęd na cztery koła. Ten ostatni element szczególnie wzbudził mój entuzjazm. Wiem, że większość SUVów kupowana jest z napędem na jedną oś. Tak jest taniej. Zresztą ich właściciele nigdy nie pojadą nawet w lekki teren, wiec ich znaniem napęd na cztery koła nie jest potrzebny. To błąd. Napęd na obie osie przydaje się na co dzień. Zapewnia o wiele lepszą trakcje na nawierzchniach o słabej przyczepności, a w zimie pozwoli uwolnić się z niejednej opresji.

Ciekawostka pod maską – nowy benzyniak. Turbodoładowany silnik doby downsizingu. SUVy kojarzą mi się wyłącznie z dieslami. Zwłaszcza te większe. Wyobrażam sobie, że kupują je kierowcy, którzy sporo podróżują. W mieście te wozy są mało poręczne. Ale okazuje się, że nowoczesny benzyniak 1.6 T-GDI, z bezpośrednim wtryskiem paliwa, jest ciekawą alternatywą. Niezła dynamika, choć nie jest to rakieta, Ale spalanie rozsądne. Producent mówi, że średnio w cyklu mieszanym to 7,5 litra na setkę.

Podoba mi się skrzynia biegów, zastosowana w testowanym egzemplarzu. Siedmiobiegowa, automatyczna, dwusprzęgłowa. Nowoczesna konstrukcja dobrze dogaduje się z benzynowym silnikiem i płynnie zmienia biegi. Nie jest to natomiast zaskoczenie, bo już jednosprzęgłowe automaty, z którymi spotkałem się z innych modelach Hyundai’a, zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Nie były szybkie, ale działały przyjemnie i bez szarpnięć.

Tucson w topowej odmianie Premium zaopatrzony został w sporo elektronicznych gadżetów. Lubię te podnoszące komfort, jak podgrzewane fotele, czujnik obecności innego auta w martwym polu, czy tylna klapa, której do samoczynnego otwarcia wystarczy, że mając w kieszeni kluczyk stoisz z tyłu auta dłużej niż 3 sekundy. Ale z drugiej strony irytuje mnie asystent pasa ruchu, który w nadwrażliwy sposób informuje drganiem kierownicy o najechaniu na linie, bez uprzedniego włączenia kierunkowskazu. Nie przekonał mnie również sposób pracy elektrycznie wspomaganego układu kierowniczego. Oczekuję więcej informacji, o tym co dzieje się z kołami.

Ponieważ wygląd samochodu jest dla mnie szczególnie ważny, z gamy rynkowych SUVów chętnie wybrałbym Tucsona. Również automatyczna skrzynia biegów przypadła mi do gustu. Benzynowy silnik? Jasne. Nie jeżdżę na tyle dużo, aby zakupu diesla był uzasadniony. Ale z pewnością wybrałbym uboższą wersję, być może nawet podstawową. Pozbawioną elektronicznych gadżetów z dziedziny bezpieczeństwa. Będzie taniej i bardziej tradycyjnie.

Michał Karczewski, for. autora, luty 2017