Honda HR-V przeszła lifting i to jest dobra wiadomość. Głównie dlatego, że jest on na tyle niewielki, że prawie go nie widać.
Zmiany jakie zaszły w tym modelu zauważy tylko wielki fan motoryzacji albo osoba mająca wprawne oko. Całe szczęście, bo ten model, choć od kilku lat obecny na rynku, nadal wygląda dobrze i szkoda byłoby go zepsuć. Większe liftingi często kończą się klapą. Wynika to z tego, że pierwotnie dane auto jest projektowane jako spójny stylistycznie model. Próba wymiany kilku klocków z całej układanki powoduje, że nowe elementy przestają pasować do reszty i wóz staje się własną karykaturą. Przy takim podejściu lepiej wcale nie robić liftingu i od razu zaproponować nowy model.
W tym przypadku delikatnie zmieniono pas przedni. Inny jest teraz grill. W testowanej wersji zaopatrzony w kolorowe detale. Zmodyfikowano też tylne lampy. Zmianę widać szczególnie nocą, inny jest wzór przy włączonych światłach. We wnętrzu przeprojektowano nieco konsolę centralną, dzięki czemu udało się wygospodarować spory schowek. Testowana bogata wersja Advance Style Plus, miała ładną beżową tapicerką i jasny kokpit. Do tego szklany dach i dwukolorowe nadwozie.
Jak jeździ HR-V po liftingu? Podobnie jak przed, czyli bardzo dobrze. To takie auto, w którym nie musisz się skupiać na obsłudze. Po prostu wciskasz guzik startera, przełączasz skrzynię w pozycję D, i ruszasz. Bardzo łatwo się tym wozem jeździ. Jest nowoczesny, ale tradycyjny jednocześnie. Do zmiany biegów automatycznej skrzyni służy zwykły lewarek. Coraz częściej jest to mniej wygodny selektor przy kierownicy. Większość funkcji, w tym panel klimatyzacji, obsługuje się za pomocą fizycznych pokręteł lub przycisków. To znacznie wygodniejsze i bezpieczniejsze niż dotykowe panele. Podobno przy okazji liftingu poprawiono też wyciszenie wnętrza. Ja akurat nie zauważyłem różnicy. Podczas jazdy miejskiej w aucie jest cicho, zresztą hybrydowy układ dba o to, aby wóz w jak największym stopniu poruszał się bezemisyjnie. Ale podczas jazdy autostradą robi się głośno. Nie może być inaczej, bo do przeniesienia napędy służy skrzynia CVT, która ostrych przyspieszeń i szybkiej jazdy nie lubi.
Pod maską niezmiennie pracuje hybrydowy układ, składający się z benzynowego silnika 1.5, wspomaganego silnikiem elektrycznym. Honda wyspecjalizowała się w oszczędnych hybrydach. Spalanie w granicach 5 litrów na setkę jest normą i nie trzeba się starać, aby taki wynik osiągnąć. To co doceniam w HR-V to funkcjonalność wnętrza. To nie jest duże auto, ma nieco ponad 4,3 metra długości. Kompaktowe standardy. Ale dzięki możliwości podnoszenia siedziska tylnej kanapy (Magic Seats), można tu przewieźć całą masę bagaży. Wprawdzie rower dla dorosłego nie zmieści się z poprzek kabiny, ale mniejszy, dziecinny, już tak. Podobnie z wózkiem. Dlatego to ciekawe rozwiązanie dla młodych rodzin. Alternatywnie można wrzucić graty do bagażnika lub tradycyjnie złożyć tylną kanapę. W tym modelu podnoszenie tylnego siedziska jest możliwe, bo akumulatory będące elementem napędu umieszczono pod przednimi fotelami. W Civiku lub ZR-V takiej opcji już nie ma.
No i na koniec cena, która również mnie zaskoczyła. Okazuje, że obecnie HR-V to najtańsza Honda. W promocji ceny startują od 120 tysięcy złotych, czyli mniej niż trzeba zapłacić za Jazza. W zamian auto jest większe i bardziej modne, bo to crossover, a nie tylko miejski hatchback. Jazz okazuje się dziś absurdalnie drogi, tak jakby Honda nie chciała go już u nas sprzedawać. Wybór wydaje się wiec oczywisty. Honda HR-V to ciekawa alternatywa dla Toyoty CR-V. Te auta podobnie się nazywają, ale sięgając po Hondę można zapewnić sobie nieco więcej oryginalności.
MK. fot. autora, grudzień 2024