Kosmiczny crossover – Hyundai Kona 1.0 T-GDI

Nowa generacja Kony to pojazd zupełnie inny od poprzednika. Zmieniło się niemal wszystko, poza jednym – to nadal crossover, czyli auto wpisujące się w najbardziej aktualne trendy.

Poprzednia generacja Kony nadal wygląda nieźle, ale to auto dość tradycyjne. Oczywiście tradycyjne, jeśli porównać ją do następcy. Koreański producent powiedział dość i postanowił wprowadzić styl rodem z filmów science fiction. Na frocie auta, zamiast tradycyjnych reflektorów, pojawił się ledowy pasek, rozciągający się przez całą szerokość przodu. Poniżej lampa w kształcie pięciokąta. Z tyłu podobnie. Świecąca listwa, zwracająca uwagę w nocy i pięciokątne lampy, zawierające kierunkowskazy oraz światła przeciwmgielne i cofania. Patrząc na auto z boku, w oczy rzucają się mocne przetłoczenia blach, w kształcie przypominającym poziomą błyskawicę. Bulwiaste nadkola przykryto plastikowymi panelami. Aż chciałoby się zjechać tym kosmicznym autem z utwardzonej drogi.

Jednak wnętrze ma zupełnie inny styl. Jest zaskakująco tradycyjne. Znajdziesz w nim całą masę przycisków, a nie tylko dotykowe ekrany i panele. Wirtualne zegary i centralny ekran to jeden wyświetlacz. Coś w stylu najnowszych mercedesów. I to w zasadzie tyle. Poniżej znajduje się panel klimatyzacji i tunel środkowy, w którym również znalazło się miejsce na garść przycisków. Na kierownicy również jest ich sporo. Wnętrze jest wystarczająco pojemne, to taki kompaktowy standard. Wystarczy na co dzień i weekendowy wypad. Wielu klientów z sentymentem przyjmie wygląd dźwigni otwierania klapki wlewu paliwa.

Producenci aut przyzwyczaili mnie już do tego, że oferują jedną wersję wyposażenia, z jednym silnikiem. Ale nie Hyundai. Testowany model dostępny jest jako odmiana spalinowa, hybrydowa, albo elektryczna. Aż trzy wersje napędu tego samego modelu. Ponadto wersja spalinowa dostępna jest z silnikiem 1.0 o mocy 120 koni lub 1.6 o mocy 198 koni. Ta druga to musi dopiero latać. W obu przypadkach można wybrać pomiędzy skrzynią manualną lub automatyczną. W mocniejszej wersji dostępny jest też napęd na cztery koła. Do tego cztery poziomy wyposażenia. To w dzisiejszych czasach zupełnie nie do pomyślenia. Jeśli lubisz wybierać, już pewnie biegniesz do salonu Hyundai’a.

Jak prowadzi się Kona? To poprawnie jeżdżący wóz, ale wersja 1.0 nastawiona jest raczej na komfort niż sportowe wrażenia. Pozytywny odbiór zakłóca jedynie praca elektronicznych asystentów. Kona ma ich całą masę. Jeden system szarpie kierownicą, gdy najedziesz na linię bez kierunkowskazu. Inny – powoduje brzęczenie, gdy tylko przekroczysz prędkość widoczną na znakach drogowych. Można te systemy wyłączyć – przyciskiem na kierownicy lub w menu, ale uzbrajają się ponownie przy każdym uruchomieniu silnika. Ceny spalinowej Kony startują od około 113 tysięcy złotych, a kończą na niemal 170 tysiącach za topową odmianę.

MK, fot. autora, styczeń 2025