Dusterem na Dolny Śląsk

Długo zastanawiałem się jak spędzić kilka dni jesiennego urlopu. Po namyśle wybór padł na Dolny Śląsk. Wybrałem się tam litrowym Dusterem z instalacją LPG.

Bywałem już we Wrocławiu, ale nigdy nie zwiedzałem Dolnego Śląska. Nie sprawdzałem legendarnych, krętych dróg i nie zapuszczałem się górskimi szlakami pod czeską granicę. Droga z Warszawy do stolicy tego regionu jest wymarzona. To niemal wyłącznie ekspresówka lub darmowa autostrada. Dzięki temu 350 kilometrów pokonuje się w 3,5 godziny. Przyjemnie i bezpiecznie. We Wrocławiu lubię zjeść dobrą pizze i przejść się po rynku. Ale atrakcji jest tam o wiele więcej.  Idealnie zachowane renesansowe kamienice, Uniwersytet i bulwary, Muzeum Narodowe, Opera, czy Most Tumski, to tylko niektóre z nich.

Z Wrocławia ruszam na południe, w kierunku Kłodzka. Tam na entuzjastów militariów czeka twierdza i związana z nią sieć podziemnych tuneli. Warto je zwiedzić z przewodnikiem, a następnie pojechać w rejon słynnego uzdrowiska Lądek-Zdrój. Z przyjemnością przejeżdżam przez Sienną – znaną z rajdów miejscowość pełną zakrętów. Trasa prowadzi dalej przez Białą Wodę, Idzików, a finalnie do Bystrzycy Kłodzkiej. Jeszcze lepsza sekwencja zakrętów, nawet bardziej wymagających, to tzw. Droga Stu Zakrętów, łącząca Radków z Kudową-Zdrój. Wąska trasa, ciasne wiraże i strome zbocza, dadzą dreszczyk emocji fanom szybkiej jazdy, a pozostałym – atrakcyjne widoki. Warto zobaczyć Kaplicę Czaszek, której ściany i sufit wyłożone są czaszkami i kośćmi okolicznych mieszkańców.

Od razu spodobał mi się klimat tego regionu. Charakterystyczna architektura i kręte drogi, które miłośnikom sportowej jazdy sprawią wiele frajdy. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Fanom militariów spodobają się twierdze. Entuzjaści zamków chętnie zobaczą Książ. Miłośnicy górskich wycieczek zwiedzą Park Narodowy Gór Stołowych. Można zatrzymać się w Szczytnej i traktować to miejsce jako bazę wypadową. Przy okazji zwiedzić tamtejszy zamek.

Po drodze zatrzymuję się na chwilę, aby zobaczyć charakterystyczny most kolejowy w Lewinie Kłodzkim i ruszam w kierunki błędnych skał, żeby zwiedzić skalny labirynt. Warto, bo tej jesieni obliczona na godzinę marszu górska droga jest zupełnie pusta. Przez to jeszcze bardziej klimatyczna. Na szczycie znajduje się punkt widokowy. Wspomniany labirynt skalny, w którym wytyczono specjalne ścieżki, robi spore wrażenie. Ale tylko na szczupłych osobach. Pozostali mogą nie przecisnąć się przez niezwykle wąskie szczeliny. Warto spróbować.

Na zwiedzanie Dolnego Śląska wybrałem się Dacią Duster. Specjalną wersją, w dedykowanym kolorze, przygotowaną z okazji 15-lecia wznowienia marki. Choć nie ma ona napędu na cztery koła, doskonale radzi sobie podczas rekreacyjnego wypadu. Doceniłem przestronne wnętrze i pojemny bagażnik. Żałowałem jedynie, że pod maską nie pracuje mocniejsza jednostka napędowa, a bazowy silnik 1.0 TCe o mocy 100 koni mechanicznych. Aby było taniej – zasilany LPG. Dodatkowy zbiornik zajmuje miejsce koła zapasowego, przez co przed wyjazdem należy zaopatrzyć się w zestaw naprawczy. Wlew gazu schowano pod klapką paliwa i nie wymaga on dodatkowej przejściówki. Można bez problemów tankować auto samodzielnie. Spalanie? Podczas całego wyjazdu wahało się w granicach 8-10 litrów gazu na setkę, a wiec to tania jazda i alternatywa dla diesla. Niestety pomiarów trzeba dokonywać samodzielnie. Ta wersja została pozbawiona funkcji średniego spalania i zasięgu prezentowanego przez komputer. Można to jednak robić hobbystycznie, siedząc wieczorem w hotelu i planując trasę zwiedzania na kolejny dzień. W końcu Dolny Śląsk kryje wiele atrakcji. Kilka dni nie wystarczy, aby zobaczyć wszystkie. Zatem na pewno jeszcze tu wrócę.

Michał Karczewski, fot. autora, październik 2020