Patrząc po raz pierwszy na zdjęcia Joggera pomyślałem, że to będzie przebój. Dacia to budżetowa marka, a tu spore kombi, które z przodu wygląda jak Sandero, ale za to z tyłu, jak Volvo. W topowej wersji Extreme, z czarnymi alufelgami i w brązowym kolorze, wygląda na „droższe niż w rzeczywistości”. Sądziłem wtedy, że ten samochód będzie wyceniony podobnie do Dustera. Tyle, że Duster od tego czasu sporo podrożał….

Mam sentyment do pierwszego Logana MCV. To był świetny wóz. Bardzo przemyślany. Szkoda, że Francuzi nie chcieli kontynuować tej koncepcji i jako następną generację zaproponowali już zwykłe kombi. Siłą MCV było to, że auto było inne niż wszystkie. Wyróżniało się. Teraz patrząc na zdjęcia Joggera pomyślałem, że wreszcie wrócono do pierwotnej koncepcji. Nie w pełni, ale tym sensie, że wóz ma mieć indywidualne cechy. Nie być taki jak inne kombi. Tak, bo Jogger to kombi, a nie SUV, jak twierdzą niektórzy.

Jak jeździ się Joggerem? Tak jak pozostałymi Daciami, szczególnie Sandero, na którym ten model bazuje, tyle że trzeba pamiętać, że auto jest długie. Jogger punktuje u mnie głównie własnościami przewozowymi. Mistrzem w tej dziedzinie był pierwszy Logan MCV. Z tyłu zamiast klapy, miał skrzydłowe drzwi. Jak w dostawczaku. To było wygodne, bo drzwi były lekkie i na co dzień wystarczyło otwierać tylko jedno skrzydło. Poza tym wyglądało to oryginalnie – jak w MINI Clubman. Oferowano nawet dostawczą wersję takiego Logana. W przypadku Joggera jej nie ma, bo i skojarzenia z tym wozem mają być inne. To rodzinne auto osobowe. Takie dla aktywnej rodziny. W dodatku z tyłu wygląda jak Volvo, a nie jakiś furgon. Podejście do koncepcji wnętrza jest za to podobne jak w danym Loganie. Tylna kanapa została zamocowana znacznie wyżej niż przednie fotele. W efekcie siedzi się tam jak w teatrze, obserwując poprzedzające rzędy. Poprzednio tłumaczono to tym, że jadące z tyłu dzieci mają lepszą widoczność na to co dzieje się wokół. Obecnie jest to wymuszone wersją siedmioosobową – byłoby dziwne, gdyby fotele ostatniego rzędu były niżej niż tylna kanapa. Podoba mi się, że w oparciach przednich foteli zamocowano stoliki. Budzi to skojarzenie z minivanami, o których dziś już mało kto pamięta. Taka pamiątka po Sceniku.

Wracając jednak do możliwości przewozowych, tylna kanapa składka się prosto i szybko. Ale po złożeniu nie tworzy płaskiej powierzchni – jest sporo wyżej niż podłoga bagażnika. To nie ułatwia wykorzystania sporej przestrzeni. Szkoda także, że nie ma możliwości położenia oparcia fotela pasażera, do przodu, na płasko. Gdyby było to możliwe, Joggerem bez trudu można by przewozić gabaryty o długości sporo przekraczającej 2 metry. A tak w aucie wprawdzie mieści się rozłożone na kawałki łóżko o długości 2 metrów, ale wymaga to maksymalnego przesunięcia fotela pasażera do przodu i pochylenia jego oparcia, na tyle ile się da. I sporej gimnastyki. Ale uwaga – auto ma relingi i zawsze można posiłkować się bagażnikiem dachowym. Tyle tylko, że mając do dyspozycji tak pojemne wnętrze, chciałoby się większych możliwości jego wykorzystania. Wracam wiec z fotelem pasażera na swoje miejsce i składam spowrotem tylną kanapę. Teraz do dyspozycji pozostaje wielki bagażnik. Rozczarowuje roleta. Wydaje się mało solidna, jakby szmaciana i nie ma wyciętego wygodnego uchwytu, aby ją złapać. To minus, bo o ile plastików w wielu miejscach nie będziesz macać codziennie, to roletę już tak. Pod podłogą bagażnika nie ma koła zapasowego. Nie ma go także pod podłogą na zewnątrz auta. W tym miejscu znajduje się butla LPG. Testowana Dacia to bowiem auto dwupaliwowe.

I tu dochodzimy do jednej z większych zalet Joggera – kosztów eksploatacji. Auto ma 2 zbiorniki paliwa – wspomniany gazu i standardowy na benzynę. Podczas testu spalanie na gazie oscylowało w okolicach 9-10 litrów na setkę. Z kolei spalanie benzyny wynosiło około 6 litrów, ale jeździliśmy głównie w trasie. Niemniej wóz pali mało i bez trudu można przekroczyć 1000 kilometrów zasięgu, tankując do pełna oba zbiorniki. Pewnie mało kto będzie tak robił, bo nie po to kupuje się auto z LPG, aby tankować benzynę. Natomiast jest to seryjnie założony gaz firmy Landi Renzo. Zamiast „korka wstydu” na zderzaku, wlew gazu estetycznie schowano pod klapką paliwa. Dodatkowo komputer pokładowy w pełni obsługuje informacje w zakresie jazdy na gazie. Jest zatem średnie spalanie, zasięg i poziom paliwa w zbiorniku. Brawo! Mało kto tak potrafi. Nawet w Renault tego nie ma – Clio z seryjnym LPG nadal ma jeszcze osobne diody wskazujące poziom gazu w zbiorniku, jak sprzed lat. Dacia oferując wersje z LPG zrezygnowała w Joggerze z oferowania diesli. Szkoda, bo lubiłem 1.5 dCi. Natomiast ekonomia wozu z instalacją jest podobna, a silnik mniej skomplikowany. Do tego aspekt ekologiczny. Gaz jest pod tym względem lepszy niż benzyna. Co do nowoczesnych diesli – można dyskutować. Ale na hamowniach wyszło pewnie, że jednak LPG wygrywa. Pod maską wersji z LPG pracuje litrowe 1.0 o mocy 100 koni mechanicznych. Silnik znany także z Renault Clio. Dzięki turbodoładowaniu jest dość żwawy, ale kultura pracy jego trzech cylindrów rozczarowuje. Tę jednostkę można mieć jeszcze w wersji 115 konnej, bez gazu. Wydaje się, że 100 koni to o wiele za mało na  auto tej wielkości. W praktyce nie ma się wrażenia bycia zawalidrogą. Jogger jest całkiem żwawy. Dla mnie istotne jest, że ten samochód nie jest przeznaczony do sportowej jazdy, a do oszczędzania. Z dopuszczalną prędkością autostradową pojedzie bez problemu. Ale! zdecydowanie nie rozumiem, dlaczego Dacia nie chce oferować w tym modelu silnika 1.3. Ma cztery cylindry i – przynajmniej w Dusterze – okazuje się oszczędniejszy od 1.0. Czy to obawa o koszty? Takie auto pewnie byłoby jeszcze droższe. Ale ja wolałbym na rzecz tego silnika zrezygnować z wyposażenia i wybrać już nawet ten kołpak i czarne klamki. A może producent obawia się, że Jogger z takim silnikiem byłby zbyt dużą konkurencja dla Dustera? To byłaby bzdura – te auta są tak różne, że nie stanowią względem siebie konkurencji. Nawet z tym samym silnikiem. Szczególnie, że Jogger nie jest SUV-em. Zwiększony prześwit jeszcze o tym nie świadczy. To raczej ukłon dla krajów o gorszych drogach. Takich jest u nas nadal całkiem sporo, poza głównymi arteriami. Jogger, tak jak pozostałe Dacie, ma raczej miękkie zawieszenie, do tego balonowe opony, wiec z nierównościami radzi sobie całkiem dobrze. I całe szczęście, że nie jest to SUV. Jeśli chcesz kupić normalne kombi. W dodatku takie, które może być też 7 osobowe, Dacia daje taką szansę. Ale jest drogo. Niestety za drogo. Choć to i tak 1/3 ceny Volvo.

Zatem głównym problemem Dacii stała się cena. Do tej pory było tak – kupuję prosty samochód, który jest zwykłym samochodem i niczym więcej. Niczego nie udaje i nie stara się być lepszy niż jest. Zapewnia mi możliwość dojazdu z punktu A do punktu B i jest nowy. Ma wprawdzie swoje niedostatki, ale również zasadniczą zaletę – niską cenę. Ale teraz sprawa wygląda nieco inaczej. Za podstawowego Joggera trzeba zapłacić ponad 70 tysięcy, ale jest to wersja, którą nie każdy chciałby jeździć. Kołpaki, brak klimy, czarne klamki. Standardy są dziś nieco inne. Aby Jogger wyglądał dobrze jak nasza testówka, czyli był w wersji Extreme, z kilkoma dodatkami, trzeba wysupłać z kieszeni około 95 tysięcy. I to już bardzo dużo, jak za Dacię. Podobno Jogger sprzedaje się nieźle, bo samochody podrożały tak bardzo, że mimo wszystko jest to obecnie jedno z tańszych aut, ale niestety przy takiej cenie trudno wybaczyć pewnie niedoskonałości, czy braki. Nie każdy przymknie oko na tandetną roletę bagażnika, brak regulacji wysokości pasów, czy twarde plastiki drzwi. Gdyby wóz kosztował 50-60 tysięcy – nie byłoby z tym problemu. Doceniam wygląd Joggera. Dla mnie to najładniejsza Dacia. Doceniam też możliwości przewozowe, choć tu można było parę rzeczy rozwiązać lepiej. Podoba mi się ekonomika zespołu napędowego. Ale cena już nie.

MK. fot. autora, październik 2022