Typowo miejski samochodzik wygada jak zabawka. Nikt nie traktuje go poważnie. A potrafi zaskoczyć dojrzałością. Do miejskiej jazdy nadaje się świetnie, ale nie jest wozem idealnym. Nazywa się C1. Citroën C1.

Najmniejszy model ze stajni francuskiego producenta ma dwa problemy. Po pierwsze znajduje się w cieniu większego C3, z którym w bogatszej wersji konkuruje ceną. W Polsce liczy się taki parametr: ile samochodu mogę kupić za daną kwotę. W tym przypadku zwycięstwo C3 jest oczywiste. Drugi kłopot to fakt bycia bliźniakiem Toyoty Aygo. Auta japońskiego producenta to niemal nasza narodowa religia. Wiec i tu trudno najmniejszemu Citroënowi wybić się na prowadzenie. Dlatego też aut tych na ulicach jak na lekarstwo. A szkoda, bo od bliźniaczej Toyoty, C1 jest o wiele ładniejsze.

Do pociesznego wyglądu świetnie pasuje jaskrawy kolor – w tym przypadku czerwony. Testowana wersja ma ponadto bogate wyposażenie – alufelgi, elektrykę, dotykowy ekran w konsoli centralnej. Wcale nie jest to oczywiste w przypadku Toyoty – podstawowa wersja Aygo ma szyby na korbki. Wnętrze jest na tyle sensownie zaprojektowane, że przynajmniej z przodu, nie można narzekać na brak miejsca. Ale jednocześnie podobnie zabawkowo wystylizowane, jak karoseria. Lubię taką konsekwencję. Podoba mi się minimalistyczny kokpit, lubią duże fotele, ze zintegrowanymi zagłówkami. Przypominają te ze sportowych wozów. Podobnie jak zadziorne brzmienie trzycylindrowego silnika.

Pod maską miejskiego malucha pracować może jeden z dwóch silników. W przypadku czerwonej testówki jest to słabszy, 68-konny motor, o pojemności jednego litra. Ale dla żądnych wrażeń jest jeszcze silnik 1.2 o mocy 82 koni. To dopiero musi być jazda. Ale wtedy cena za bardzo pokrywa się z tą, w jakiej można kupić C3. Jeśli jednak wóz ma być użytkowany głównie w mieście, prze jedna lub dwie osoby, to C1 może okazać się lepszym wyborem. Zapewnia sporo frajdy z jazdy, zawieszenie jest wprawdzie głośne (oszczędności w wyciszeniu wnętrza), ale z zakrętami radzi sobie całkiem dobrze. Nie może być inaczej – niewielkie zwisy, koła umieszczone skrajnie na czerech rogach pojazdu przekładają się na zwrotność i szybkość reakcji tego malucha. Gdybym miał wybierać pomiędzy C1, a Aygo, z całą pewnością wybrałbym Francuza.

Michał Karczewski, fot. autora, sierpień 2017