Mercedesowi udało się stworzyć najładniejsze kombi segmentu premium. Najładniejsze wśród modeli klasy średniej. Ale uroda to nie wszystko. Nowa C klasa to również bardzo skuteczna maszyna do jazdy na co dzień i od święta. Pod tym względem nie różni się od swojego alter ego ze stopniowanym tyłem. No może jest jedna różnica – wersją kombi wygodniej skoczysz na rodzinny urlop.

C180 potrafi zaskoczyć. Jego agresywny wygląd budzi respekt i prowokuje innych użytkowników drogi do rzucania rękawicy pod światłami. Trudno się dziwić. Auto wyposażone w pakiet AMG wygląda świetnie. Zmienione zderzaki, końcówki wydechu, spojlery i loga AMG. Do tego szary lakier połączony z czerwoną, skórzaną tapicerką. Mało kto by się spodziewał, że pod maską pracuje podstawowy benzyniak, o pojemności 1.6 litra i mocy 156 koni mechanicznych. To dużo czy mało? Jeśli ktoś potrzebuje rodzinnego auta na co dzień – wystarczająco. Jeśli daje się uwieść obietnicom dawanym przez pakiet AMG – mało.

Jeśli na światłach staniesz oko w oko z mocnym BMW rzucającym wyzwanie do tego, aby sprawdzić możliwości własnych aut, lepiej szybko odpuść. Oszem możesz prowokacyjnie pogazować, ale pamiętaj, że nie masz pod nogą mocy, pozwalającej na rywalizację kończącą się twoją wygraną. Nie znaczy to jednak, że C180 jest zawalidrogą. Dane producenta mówią o 8,4 sekundy do pierwszej setki (w wersji z automatem jest to 8,7 sekundy). To wyniki, które w pełni zadowolą przeciętnego odbiorcę nie oczekującego po podstawowej C klasie sportowych osiągów.

Producent zapewnia, że w mieście auto nie będzie przekraczać 7,1 litra na sto kilometrów, a średnie spalanie będzie oscylować nawet poniżej 6 litrów! Niestety w praktyce przy spokojnej jeździe C klasa paliła ponad 10 litrów, a przy dynamicznej nawet 12. Podwojenie laboratoryjnych wyników to nie najlepsza reklama dla ekologicznego downsizingu. Może jednak sam powinienem iść na szkolenie z ekonomicznej jazdy? Pytanie tylko, czy jest ona zasadna w aucie, które tak wygląda. Gdybym chciał zbierać zielone listki kupiłbym podstawową A klasę.

Co do skrzyni biegów – całe szczęście seryjnie oferowana jest 6 biegowa manualna przekładnia. Ręczne skrzynie Mercedesa pracują lekko i precyzyjnie (przynajmniej te w osobowych autach). Błagam – nie dopłacajcie do automatu, który ma wprawdzie 7 biegów, ale jest leniwy niczym polski poseł, szarpie przy przełożeniach w górę i niemiłosiernie długo zastanawia się nad redukcją – przy wyprzedzaniu, dla poprawy bezpieczeństwa można wspomóc się łopatkami przy kierownicy, ale również na ich polecenia komputer reaguje z opóźnieniem. To rozwiązanie dla wyjątkowo spokojnych kierowców.

Z pewnością poleciłbym C klasę za porządnie zmontowane, ładnie wyglądające i przestronne wnętrze. Świetny wygląd i głębokie chrząknięcia wydobywające się z wydechu podczas zmiany przełożeń na wyższe w trybie Sport Plus. Nawiasem mówiąc auto dysponuje jeszcze kilkoma innymi jak Sport, Comfort, czy Eko, dzięki temu każdy wybierze coś dla siebie. Lubię nową C klasę za świetne prowadzenie i precyzyjny układ kierowniczy – pod względem prowadzenia to auto jest równym konkurentem dla bawarskiej Trójki i tylko indywidualne upodobania kierowcy mogą tu zdecydować o zwycięstwie. Moja propozycja jest taka – mocniejsza benzyna w pakiecie AMG i manualną skrzynią. Oszczędności w portfelu można wydąć na dalekie podróże – mówią, że benzyna ma być coraz tańsza.

Michał Karczewski, fot. autora