„Poszukiwany, poszukiwana”. Wszyscy znają ten film Barei, w którym Mieczysław Czechowicz badał zawartość cukru w cukrze. Dziś można zbadać zawartość SUV-a w SUV-ie. W Vitarze jest ona relatywnie niewielka.

Relatywnie do czego? Do rynkowych konkurentów. Zacznijmy od tego, że SUV-y to mniejsze lub większe, z reguły kompaktowe samochody, które z wyglądu udają terenówki. Są podwyższone, mają większe koła i świetną prasę, która przedstawia je jako uniwersalne auta dla aktywnych. Tak też jest w rzeczywistości. Jednak poza uniwersalnych charakterem z terenowych własności ich stylistycznych pierwowzorów nie zostało nic. Zresztą niewiele osób tego oczekuje. Cześć z nich (zwłaszcza te mniejsze) nie ma nawet wersji z napędem na cztery koła, co jest o tyle logiczne, że klienci i tak wybierają odmiany 2WD. Są znacznie tańsze, a ich właściciele nie zamierzają jeździć nawet w lekkim terenie. Zresztą i tak większość z nich by sobie w nim nie poradziła – zarówno samochodów jak i właścicieli. Technicznie to zwykłe kompakty o bardziej muskularnej stylistyce, inspirowanej jedynie autami terenowymi. To się po prostu podoba. Na tyle, że segment tego rodzaju aut jest obecnie najprężniej rozwijającym się segmentem rynkowym. Dziś każdy producent musi mieć w swojej ofercie SUV-a.

Jedne z nich mają bardziej rodziny charakter, inne młodzieżowy, jeszcze inne sportowy. Terenowych jest najmniej. Już kilka lat temu wyjątkiem okazała się Dacia Duster – proste auta o zadziwiających zdolnościach terenowych, zaopatrzone (w bogatszej wersji) w skuteczny napęd na obie osie rodem z Nissana. Do tej pory na rynku była jeszcze Grand Vitara. Wbrew nazwie dość niewielki, kompaktowy samochód terenowy. Wierny starym wzorcom budowy tego typu aut. Produkowany przez Suzuki, które ma ogromne doświadczenia w robieniu tego rodzaju samochodów. Dlatego poczułem się słabo, gdy zobaczyłem nową generację tego auta. Zniknął przydomek Grand, a auto zaczęło przypominać papierowego SUV-a. Jednego z wielu podwyższonych pożeraczy miasta. A nie bezdroży. Ale bliższe spotkanie z nową Vitarą uświadomiło mi dwie rzeczy. Po pierwsze jak bardzo się myliłem. A po drugie, że inżynierowie Suzuki nie tylko nie zmarnowali dotychczasowego doświadczenia i dorobku, ale postanowili ubrać go w modniejsze ciuszki. Vitara to jedyny znany mi nowoczesny SUV, który tak mało ma w sobie z SUV-a, a tak wiele z terenówki.

Problemem większości prawdziwych terenówek jest fatalne prowadzenie na asfalcie, niewygodne użytkowanie na co dzień. Nie dotyczyło to Grand Vitary, na utwardzonych drogach była całkiem przyjazna, ale nowa generacja daje tu jeszcze lepszy kompromis. Okazuje się bardzo uniwersalna. Auto sprawdziłem zarówno w mieście jak i na trasie i w każdych warunkach daje sobie rade. O ile w mieście spodziewałem się takie rezultatu, bo nie jest to duże auto i łatwo się nim manewruje, to w trasie pełne zaskoczenie. Vitara to całkiem wygody wóz, o raczej sztywnym ale jednocześnie sprężystym zawieszeniu, którym bardzo dobrze podróżuje się się nawet na długich dystansach (czyt. bez zmęczenia, bez walki z samochodem). W dużej mierze dzięki świetnemu silnikowi, nowości w gamie Suzuki, która debiutuje w Vitarze, ale już wiadomo że będzie sukcesywnie dostępna też w innych modelach. To turbodoładowany benzyniak o pojemności 1.4 litra i mocy 140 koni mechanicznych. Silnik oszczędny i jednocześnie dynamiczny niemal w całym zakresie obrotów. Działa w parze z sześciobiegowym manualem, który jest zresztą najsłabszym ogniwem tego auta. Do napędowego kompletu dorzucono selektor służący do wyboru trybu pracy napędu i silnika (jest możliwość zblokowania stałego napędu 4×4 lub typowo drogowych ustawień – Sport).

Nie wierze, że Suzuki byłoby zdolne zamienić dowolną kolejną generację Jimny w SUV-a. Uważam, że producent wolałby uśmiercić to auto niż spowodować żeby ośmieszało się zmianą charakteru. Z Vitarą jest podobnie. Udało się znaleźć świetny kompromis. Z jednej strony stworzono ładnego i konkurencyjnego SUV-a, którego polubi rynek, a z drugiej auto, które nie zatraciło swojego terenowego charakteru i pozostało wierne temu do czego przyzwyczaiła mnie Vitara. Bardzo polubiłem nową generację tego auta. SUV-a w tym SUV-ie jest (na szczęście) nie za dużo. Za to Vitary w Vitarze pozostało bardzo wiele.

Michał Karczewski, fot. autora, październik 2016