Po prezentacji, na której po raz pierwszy miałem okazję bliżej przyjrzeć się SUV-owi Forda, przyszedł czas na pełny test. Dłuższe spotkanie potwierdziło tylko dobre wrażenie jakie auto zrobiło na mnie podczas tamtej krótkiej randki. To dobrze jeżdżący wóz dla aktywnych.

Edge zwraca na siebie uwagę. Trudno w tym aucie pozostać niezauważonym. Zwłaszcza, gdy wóz jest w żółtopomarańczowym, metalizowanym kolorze. I jeszcze ten jego egzotyczny charakter. Stylistyka rodem z zza Wielkiej Wody. Mimo wielkiej popularności aut tego segmentu, nowych SUV-ów Forda na polskich ulicach widać niewiele. Ale jeśli już się pojawią, zwracają na siebie uwagę. Szczególnie po zmroku, kiedy w oczy rzuca się świecąca listwa, poprowadzona przez cala szerokość tylnej klapy. Niekiedy takie wyróżniki danego modelu wtykane są na siłę. Tutaj pasują, to znaczy wpisują się w amerykański charakter wozu. Amerykański tylko jeśli chodzi o stylizację.

W kwestii podwozia Egde już taki amerykański nie jest. I bardzo dobrze. Prowadzi się tak jak przystało na europejskiego Forda. Dość sztywno zestrojone podwozie, szybki i precyzyjny układ kierowniczy o krótkim przełożeniu. W efekcie to jeden z najlepiej prowadzących się SUV-ów. Można tym samym połączyć rodzinno-rekreacyjny charakter auta z posłusznym i precyzyjnym prowadzeniem. To mi się podoba, mimo że dla mnie wóz jest nieco zbyt twardy, jak na jego przeznaczenie. Choć układ kierowniczy z zawieszeniem doskonale się dogadują, wolałbym aby rekreacyjny samochód był bardziej komfortowy.

Pod maską ponownie topowy turbodiesel, jeden z dwóch dostępnych na naszym rynku. Czyli dwa litry pojemności i 210 koni mechanicznych. Jest wystarczająco mocny, aby poradzić sobie w trasie z potężnym autem, ale o nadmiarze mocy i związanych z tym emocjach nie ma mowy. Po raz kolejny świetny okazuje się dwusprzęgłowy automat PowerShift. Zmienia biegi płynnie, bez najmniejszych szarpnięć i dokładnie wtedy, kiedy trzeba. Podoba mi się także, że wszystkie odmiany Edge’a mają seryjny napęd na cztery koła. To rozwiązanie, które świetnie sprawdza się przez cały rok.

Zastanawiam się gdzie najchętniej wybrałbym się takim autem. Może kręte drogi południowej Polski? Można docenić tam pracę zawieszenia, szybkość reakcji na ruchy kierownicą, czy świetne działanie skrzyni biegów. A zjeżdżając z utartego szlaku – wspomniany napęd na cztery koła i zwiększony prześwit. Dla mnie wóz nie musiałby być tak duży, ale rodziny lubiące spędzać czas aktywnie, powinny być zadowolone. Pod warunkiem, że lubią się wyróżniać.

Michał Karczewski, fot. Maciek Ramos, luty 2017